poniedziałek, 21 maja 2012

Pod zdechlym psem.

Wracam do zycia. Trzy ostatnie doby spedzilam miedzy snem a majakami spowodowanymi wysoka goraczka i starsznym bolem calego ciala. Czulam sie jak przyslowiowy zdechly pies, cokolwiek to oznacza. Nawet nie przypuszczalam, ze czlowiek moze tak zle sie czuc. Zapalenie gardla, zapalenie ucha, i ogolnie zle wyniki. Zyje w  kraju gdzie antybiotyki sa wypisywane tylko w wyjatkowych sytuacjach,  nigdy wczesniej nie wypisano mi tu antybiotyku. Jednak piatkowa wizyta w przychodni zakonczyla sie antybiotykami.
Choroba nigdy nie przychodzi w dobry czas, a moja gorzej trafic nie mogla ( choc jak przemyslalam wszystko to i tak byl to calkiem dobry czas:) Corci przyjecie urodzinowe oraz tomkowy wyjazd do Turcji. Wieczorem przed impreza urodzinowa Julci, zaczelo mnie lamac w kosciach i dostalam wysokiej goraczki. Na szczescie moj kochany maz spisal sie na medal i dal rade  z 20-stka rozbrykanych 7 latkow. Na impreze wybralismy centrum sportow tenisowych. Julcia wrocila szczesliwa z cala gora pieknych prezentow.
Babcia Ina z dziadkiem  zaopiekowali sie dziewczynkami w sobote, kiedy  Tomek wyjechal w podroz sluzbowa. Wielkie dzieki! W niedziele, odbywal sie festyn w julkowej stadninie pt. "Dzien konia". Dziewczyny wrocily pelne wrazen, ponoc konie wygladaly fantastyczne. Szkoda, ze dziadek zapomnial o aparacie. A tak wygladaly dziewczyny po powrocie do domu.

2 komentarze:

  1. Ufff, to współczuję szczerze, dobrze, że miałaś pomoc inaczej cienko by było ... to szybkiego powrotu do super formy życzymy!! :)

    OdpowiedzUsuń