piątek, 18 września 2009

Przymusowa imprezka.

Jutro wybieram sie na impreze z ludzmi z pracy. Zostalam w nia wmanipulowana i teraz glupio mi sie wykrecic. A bylo tak. Impreza byla planowana na nastepny weekend, w zwiazku ze pracujemy co drugi weekend, w nastepny ja pracuje. Zapytana czy przyjde na impreze odrzeklam, ze oczywiscie NIE przyjde, bo szkoda mi brac urlopu zeby isc i sie napic.Moi kochani wspolpracownicy zamienili wiec date, abym nie musila brac urlopu i impreza jest juz jutro:)Ci co pracuja ten weekend maja wiecej zaoszczedzonych dni urlopowych.
Aby mi nie przyszlo na mysl byc kierowca ( ponoc jak nie pije to sie czepiam i marudze!) zalatwiono rowniez szofera. Corka naszego najstarszego kolegi ma nas zawiesc do miasta i przyjechac w nocy odebrac nasze zmeczone ciala i dotransportowac do domkow.( trojka z nas mieszka poza miastem)
I jak tu ich nie lubic?
Choc generalnie to wcale nie mam ochoty spedzic calego wieczoru (mam byc gotowa juz na 18.30!!!) bez moich kochanych dziewczynek i Tomka!Na szczescie mamy jeszcze niedziele.
Jutro rano jedziemy z Julka na konie.Tommy pracuje wiec poprosilam dziadka Svena zeby nam towarzyszyl i pomogl Juli. Ja i owszem koniki lubie ale najbardziej z daleka albo na fotografii a nie podczas zblizen pierwszego stopnia.Po koniach idziemy na przyjecie urodzinowe do Olofa- syna naszych sasiadow, ktory jutro konczy 9 lat.

3 komentarze:

  1. To milo ze strony Twoich wspolpracownikow, ze tak zrobili. Musza Cie bardzo lubic a takie rzeczy trzeba doceniac;-)A jak Ci sie nie chce to bedie super;-)Baw sie dobrze ale rozsadnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Doceniam i NIE zadzwonie zeby powiedziec ze mam migrene:) Buziaczki dla Was!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrowej glowy rano Ci zycze

    OdpowiedzUsuń