czwartek, 1 października 2009

Wyjazd Juli-dzien pierwszy.

Dzien rozpoczelismy o 5.30. Pare minut po 6 pozegnalismy sie z Julia u dziadkow, ktora byla bardzo zmeczona ale rowniez bardzo podekscytowana czekajaca podroza. Z rozdzierajacym sercem zostawilam Biance w ramionach przedszkolanki, ktora byla pierwszym dzieckiem przywiezionym do przedszkola.Sama Bianca wcale nie wygladala na przejeta:) wrecz przeciwnie z radoscia zareagowala na nakryty stol. Przed 7 bylam w pracy. Tempo bylo zastraszajace, zanim sie zorientowalam byla 16,30. Czas na odebranie Bianci z przedszkola. Bardzo dziwnie bylo odebrac tylko jedno dziecko.
Po przyjezdzie do domu okazala sie, ze jest tu starsznie pusto i bardzo cicho.Bianca probuje nadrabiac mina, spiewa dla nas glosno, zaczepia Farah za dwie i wcale nie jest zasmucona brakiem siostry. Wytlumaczyla nam,ze Julka pojechala "brumbrum dziadzia":)
Teraz siedze samiutka w domu, Bianeczka spi. Tommy pojechal na przystan na wachte, zabral ze soba psa dobrze ze choc internet i telewizor mam za towarzyszy.
Kochana Juleczko, babcia Ina zapewne Ci to przeczyta z samego rana.Kochamy Cie bardzo mocno i juz tesknimy za Toba.Zyczymy Wam przyjemnego dnia w babcinym raju!!!
Mama, tata, Bianca, Farah oraz Issa.

1 komentarz:

  1. Ciocia Ania dolacza sie do zyczen. Udanego "rajskiego" wypadu. Strasznie Julii zazdroszcze;-) U nas zaczyna byc juz bardzo szaro, buro i ponuro a do tego zimno. Buziaki Kochani!

    OdpowiedzUsuń