wtorek, 15 czerwca 2010

Oficjalne zakonczenie przedszkolnego roku oraz problemy motoryzacyjne.

Dwa tygodznie temu Juli grupa przedszkolna " Gwiazdka1" zaprosila na coroczny piknik rodzinny. Z powodu beznadziejnej pogody impreza odbyla sie w pobliskiej szkole. Dzieciaki odspiewaly swoje popisowe piosenki, trwalo to okolo 5 minut, nastepnie kazdy zajdl to co mial w swoim koszyku, zostalismy poczestowani kawa i po godzinie towarzystwo rozeszlo sie. Beznadzieja.
Dzis przyszedl czas na Bianci grupe."Ksiezyc" Tu sytuacja wyglada zupelnie, impreza niezaleznie od pogody miala odbyc sie na terenie przedszkola. Pogoda dopisala. Zastalismy ustawione na dworze stoly, rozgrzane grille i usmiechniete przedszkolanki, ktore z otwartymi rekami czekaly na swoich podopiecznych wraz z opiekunami. Musze przyznac, ze szczegolna sympatia darze Biancowe wychowawczynie. To Julka pierwsza przecierala szlaki w grupie "Ksiezyc", znam wiec personal od przeszlo dwoch lat. Trzy kobiety tak bardzo rozne, a tak cudownie dopasowane. Ramona- po skonczonych w zeszlym roku studiach, energiczna,zawsze usmiechnieta dziewczyna, ktora swoim zapalem i zaangazowaniem tchnela zycie w te grupe. Carolla- 40 latka, spokojna, zrownowazona a zarazem zawsze promieniajaca kobitka oraz Ingrid- 64 latka,przesympatyczna, tryskajaca energia,ukochana wychowawczyni wszystkich dzieci.W poniedzialki dolancza do nich Marit,ktora niestety nie jest moja ulubienica,na szczescie dziewczynki nie sa w przedszkolu w kazdy poniedzialek. Trzy pierwsze kobiety tworza cudowny team, wytwarzaja pozytywna energie, ze z lekkim sercem zostawiam dzieci w przedszkolu. W ramach malego podziekowania zrobilam dla nich po malej ikabanie.
Bianca byla zachwycona ukladaniem kwiatkow, z wielka duma wreczala swoim paniom kwiatki a w ich oczach zakrecily sie lezki......w moich tez.
A teraz kilka zdjec z programu artystycznego naszych maluchow. Julka wraz z innym starszym rodzenstwem dzielnie wspierala maluchy.Kilkoro maluszow zrezygnowalo z udzialu na rzecz siedzenia na kolanach rodzicow, na szczescie Bianca do tej grupy nie nalezala, tylko raz "zwiala" podczas przedstawienia, za sprawa przechodzacego kota za plotem:)














Po czesci artystycznej przyszla kolej na grillowanie, tu poszlo mi troche ciezko gdyz nigdy sie tym nie zajmuje, to dzialka Tommiego, a jego nie bylo z powodow do ktorych wkrotce dojde. Jak zwykle poszlam pod prad, wszyscy grilowali parowki i bulki, co najwzyej kolby kukurydzy. My z dziewczynkami przygotowalysmy szaszlyki z roznymi kielbaskami, pieczarkami, papryka, serkiem itd. Jakims cudem udalo mi sie nic nie spalic i zjadlysmy calkiem dobry posilek. Nastepnie panie zaprosliy nas na pyszne czekoladowe ciasto z bita smietana i truskawkami, kawe, a dzieci na sok.Pod koniec imprezy zjawil sie Tommy, do godziny 20.00 siedzielismy z przedszkolankami, ktorym pomoglismy posprzatac teren i grupe. Smutna wiadomoscia jest fakt, ze Ingrid od wrzesnia odchodzi na emeryture, ale zapewniala ze bedzie procowac na zastepstwa. Wierze w to, gdyz Ingrid jest prawdziwym pedagogiem z powolaniem.
A teraz o problemach motoryzacyjnych. Nasz kochany chevrolecik odmowil dzis Tomkowi posluszenstwa wiazac go do pracy. Kilkanasie kilometrow przed celem podrozy, zaczal sie dlawic, wszystkie lampki awaryjne zaczely swiecic, po czym zgasl zupelnie. Szczescie w nieszczesciu, ze stalo sie to kilkaset metrow od domu Tomka wspolpracownicy. Zepchnal wiec samochod na jej teren i zabral sie z nia do pracy. Po poludniu dziadek Sven pojechal do Arviki ( miejscowosc,w ktorej pracuje Tommy oddalona od nas o 60 kilometrow) odebrac Tomka i przyholowali samochod. Werdykt, w najlepszym wypadku generator w najgorszym nawet nie chce wiedziec, a juz na pewno ile to bedzie kosztowac. Jutro z bolem serca musze oddac Tomkowi samochod. Najdziwniejsze, ze kilkanasie lat radzilam sobie bez samochodu a teraz pare dni powoduje stan paniki. Na szczescie dziadek Sven- nasz zapracowany emeryt obiecal robic mi jurto za szofera oraz szukac przyczyn awarii auta. Wielkie dzieki.
Jurto wieczorem zas spodziewamy sie Natali i Przemka, ktorzy jeszcze mamy nadzieje u nas posiedza zanim wyrusza w droge powrotna do Polski.
Ps. Jezeli ktos sie zastanawia czemu Bianca wystapila w bluzce z dlugim rekawem, odpowiadam, bo tak chciala, sama ja wybrala,nastepnie ubrala, poprzednia wsadzila do pralki i byla bardddzzzoo z siebie zadowolona:)

5 komentarzy:

  1. Wspaniala relacja, jakbym byla z wami. U Natalki w zerowce jest piknik w srode. Ale nie moge na nim byc. Pojdzie moja mama. Teraz w szkole na samej koncowce imprezy sa na zmiane w kazdej klasie plus wspolne. Dzieci ciesza sie. Wiem jak bolesny jest brak samochodu. U nas tez zycie i obowiazki komplikuja sie jesli cos przytrafi sie z autem. Ciekawe, moj maz jezdzi waszym Volvo. Pozdrowienia. Polonijna mama

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne kwiatki przygotowałyście, tak się zastanawiałam co Cie tchnęło, żeby je przygotować ale przecież to bardzo polski zwyczaj, zawsze na koniec roku szkolnego wręczało się nauczycielom kwiatki, czy to było tak dawno, że już o tym zapomniałam? Julia z Bianca widac,że super czuja sie na przedszkolnym gruncie. Mam nadz, że problemy z Matizkiem są przejściowe i mało kosztowne. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawa Matizka kosztuje tyle co nasza nowa kosiarka albo deski na przod domu, albo bilet promowy do Polski:( Buzka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tatuś powiedział,że masz go jutro przywieść go do garażu to naprawi.Albo listem poleconym. Kwiatki piękne. Miłych wakacji życzę moim wnuczkom.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobry pomysl! Zapakujemy jutro Przemkowi do bagaznika. Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń