wtorek, 28 lutego 2012

Bo to jest milosc...

Mamy kwiecien. Bo to przeciez nie moze byc koniec lutego! Temperatura doszla dzis do 14 stopni, a wczoraj sniezylo i bylo zero. Nic tylko kwiecien plecien co przeplata troche zimy, troche lata.
Dzis do poludnia dziewczynki zostaly pod opieka Jeanette, kiedy ja pojechalam na spotkanie z pracy. Na szczescie zalapalam sie na kielbaske.
  Pogoda zdopingowala mnie w koncu do zrobienia porzadku z moim samochodem, wstyd sie przyznac ale jeszcze nigdy nie byl tak brudny. Dwie godziny spedzilam z odkurzaczem i scierka przed domem. Bianca troche pomagala, ale niestety poszla w slady Juli i wyciagnela rower. Po dwoch godzinach szorowania w srodku, poddalam sie. Pojechalismy do myjni automatycznej aby ta dokonczyla dziela. Jutro z przyjemnoscia pojade so pracy.
 Po obiedzie przyszedl czas na spacer w lesie, dzis szkoda bylo siedziec w domu. Podczas spaceru obudzila sie u dziewczyn siostrzana milosci, ktora co rusz przechyla sie z milosci do nienawisci.
To pozostalo z naszego lodowiska w lesie.

2 komentarze: