czwartek, 12 kwietnia 2012

Pracowite dopoludnie.

Jutro nasz ostatni dzien pobytu w babciowym raju. Zaplanowalismy skuterowa wycieczke w gory i pozegnanie z nartami. Dzis  z  rana pojechalismy pozegnac sie z reniferami i ich przesympatycznymi wlascicielami. Dzieki nim nauczylismy sie ogromnie duzo, mysle ze zadna ksiazka nie dalaby wyobrazenia jak w rzeczywistosci wyglada hodowanie dzikich reniferow.  A my wiemy! Nie wszystko oczywiscie, ale wiemy jak karmic zwierzeta w zimie, jak transportowac jedzenie i jak je rozdzielac. Jedno jest pewne pielgnacja reniferow nie nalezy do najlatwiejszych, to codzienna bardzo ciezka praca. Dzisiaj nie mialam czasu na aparat fotograficzny, autorami zdjec sa Ina i Sven-Olof.
W przyczepie wieziemy karme dla zwierzat. Ja z Julka w przodzie przewracamy zloby, ktore pierwsza grupa rozwozila. Dzieci uczesticza w pracy od najmlodszych lat. Bianca od razu znalazla swoje miejsce, na latwych odcinkach stala na plozach przyczepy , na trudniejszych jechala skuterem albo w przyczepie.
 Julka znawczyni reniferow, jedzie na plozach. Nawet udalo jej sie niezauwazenie przez nikogo spasc z przyczepy. Dopiero po chwili Tommy zorientowal sie, ze Julki nie ma z nami. Babcia z dziadkiem pozbierali ja z trasy.
Bohaterem dnia zostal dzis Tomek. Z wielka radoscia zgodzil sie pomoc doswiadczonemu hodowcy w zlapaniu reniferow w celu zalozenia  im nadajnikow GPS.
( przerwalam pisanie..................jest zorza polarna!!!!!!!!!!!!!!!!!!!)



                                     Rozdzielamy jedzenie do zlobow.


Ide nacieszyc oko zorza!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz