środa, 20 stycznia 2010

Zmeczona.

Jestem wykonczona.Wiecie, ze narazilam swojego psa na smierc?
Zosawilam ja w samochodzie w klatce.Na prawie 4 godziny! Zupelnie o niej zapomnilam! Pojechalam tylko na chwilke do Konsuma, bylysmy na krotkim spacerze, i Farah pojechala ze mna. Przyjechalam pod dom, wstawilam samochod do garazu ( nie ogrzewanego!) i zajelam sie dziecmi.Bylo przed 19. Pare minut temu, zauwazylam brak psa, nogi sie pode mna ugiely( tak na prawde-padlam na podloge). Tommy pobiegl natychmiast do garazu! Farunia kochana, bardzo ucieszyla sie na jego widok:) Przezyla i tym razem:) Ten psiak ma ciezkie zycie z nami!

3 komentarze:

  1. No to nie masz sie czym chwalic...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, aż mnie zmroziło...
    Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, bo inaczej byłaby tragedia...

    OdpowiedzUsuń