środa, 2 czerwca 2010

Zdjeciowa sroda.

Kilka zdjec z dzisiejszego dnia.





A to juz kilka zdjec z zabawy z aparatem. Podjelam wyzwanie moich kolegow z pracy, tematem mialo byc zdjecie bialo-czarne, a jedna z propozycji byl snieg:) Snieg czerwcowy przypadl mi do gustu.


poniedziałek, 31 maja 2010

Zaleglosci.

Narobilo sie zaleglosci blogowych. Donosze, ze wszystko u nas dobrze. Weekend minal bardzo szybko, w piatek zalatwialysmy nowy paszport dla Juli, duze zakupy, oraz odwiedzily nas Ania z Ella. Bianca byla w siodmym niebie. Wieczorem zas Tommy pojechal grac w pilke nozna,a Julia mu towarzyszyla. Za duzo z meczu nie wyniosla, gdyz szalala z innymi dziecmi zawodnikow na pobliskim placu zabaw.Do domu przyjachali kolo 22.00 zmeczeni ale bardzo z siebie zadowoleni ( druzyna Tomka wygrala)














Sobotni dopoludnie Julia spedzila w stadninie, w tym tygodniu towarzyszyl jej dziadek, gdyz Tommy pracowal extra. Ja z Bianca zajmowalysmy sie domem oraz przygotowywalysmy sie na odwiedziny Madelen i Andreasa. Kolo 15.00 przeszla nad nasza oklica burza, ktora nawet spowodowala przerwe w dostawie pradu, u nas na szczescie tylko kilkuminutowa. Miasto zas pozbawione bylo pradu prawie godzine, co wywolalao duzo problemow szczegolnie handlujacym.













Jak zwykle wizyta naszych przyjaciol obfitowala w swietny nastroj, duzo smiechu, wesolej zabawy, pyszne jedzenie i dobre trunki. Dziewczynki szalaly do 22 po czym padly niemalze w trakcie zabawy.
Niedziela zas zostala wykorzystana na walke z zielskiem. Zielska pospolitego w postaci pokrzyw, mlecza,ostow i masy roznych innych nieznanych mi z nazwy zielskopodobnych u mnie dostatek. Tylko chciec wyrywac. Chcialam wiec rwalam, rwalam, i poprawy zadnej nie widzialam. Choc przyznam szczerze, ze w koncu truskawkowe poletko nie tylko jest z nazwy! Ogrom mojej pracy widac szczegolnie w komposcie, ktory zapelnilam w duzej czesci. Zobaczymy czy wystarczy mi czasu i determinacji na kontynuowanie wielkiego dziela jakim jest moja dzika czesc ogrodu. To co zwrocilo moja najwieksza uwage podczas niedzielnego dnia byla doroslosc naszych dzieci. Co roku probowalam zajac sie ogrodem ale zazwyczaj konczylo sie to po krotkiej chwili, bo dzieci potrzebowaly ciaglego wsparcia. W niedziele, grzebalam sobie spokojnie w ziemi, a dzieci radzily sobie same, lepiej badz gorzej ale same:) Rowery, trampolina, hustwaki, lody u jednych sasiadow, hustawki u drugich, picie u nastepnych etc. Bo przecioez ulica najlepiej wychowuje!
Dzis caly dzien spedzilam w pracy, na szczescie jurto mam tylko popoludniowke. Poranne wstawanie doprowadza mnie do rozpaczy. Dzis ledwo co zwloklam dziewczynki z lozek:(
Pozdrawiam serdecznie wszystkich.