czwartek, 16 sierpnia 2012

Wlasne miejsce na ziemi.

Lubie to uczucie bycia we wlasciwym miejscu i wlasciwym czasie. Zapewne przepiekna pogoda, ktora towarzyszy nam od kilku dni powoduje, ze uczucie to trzyma sie mojej osoby. Wczoraj nawet kochalam swoja prace, i zastanawialam sie czy aby na pewno podjelam dobra decyzje, ze z dniem 1 pazdziernika     koncze tu swoja kariere.
Mieszkamy niby na wsi, ale wszedzie mamy blisko. Do rzeki dziela nas 3 minuty samochodem, do plazy 15, a do julkowej stadniny 5 minut. Co mi wiecej potrzeba do szczescia?

Pierwsze zajecia po przerwie wakacyjnej. Arnold rozleniwil sie podczas wakacji, nie za bardzo chcial wspolpracowac z Julka.
 Po kilku minutach udalo sie Julci rozruszac konia.
 Bianca przed stadnina
 Dzis towarzyszyla nam Johanna, nasza sasiadka- ulubienica Bianci.
 Zadowolona i bardzo zmeczona Julka. Zarowno kon jak i dziecko niezle byli spoceni.
 Prosto ze stadniny jedziemy na plaze. Julka oczywiscie jest z nami, ale jej nie widac na zadnym ze zdjec, gdyz wiekszosc czasu spedza pod woda.


wtorek, 14 sierpnia 2012

Na rzece.

Szczurami ladowymi nie mozna nas nazwac. Nie minelo 24 godziny od zejscia na lad, a nas juz ciagnie na wode. Wieczorem wybralismy sie na spacer po naszej rzece. Wedki sluzyly tylko za pretekst, nie smucilismy sie, ze wrocilismy do domu z pustym podbierakiem.







Koniec lata?

Przyjecie rakowe na wyspie klubowej za nami. Jak co roku pogoda i humory dopisaly. Przezylismy cudowny weekend. Smutno mi, ze lato ma sie ku koncowi, zdecydowanie za szybko nam minelo. Juz tesknimy za nastepnym. Jakosc zdjec byc moze nie najlepsza ale tak mi sie spieszylo, ze zapomnialam aparatu fotograficznego, na szczescie sa telefony komorkowe.
Impreza przeciagnela sie dlugo po polnocy, byly spiewy i opowiesci z dalekich zeglarskich podrozy. W niedzielne dopoludnie zas wyspa zaczela sie wyludniac. Lubie Nabben pelne ludzi, gwaru, krzykow dzieciecych, ale jeszcze bardziej wyludnione, kiedy przy pomoscie zacumowanych jest tylko pare lodzi. Kiedy tylko zwolnilo sie "nasze" miejsce przestawilismy zaglowke i rozkoszowalismy sie "nasza" wyspa.
Dzisiejszy dzien rowniez byl wypelniony sloncem i kapielami. Nie spieszylismy sie, rozkoszowalismy sie kazda chwila, byc moze to juz ostatni tegoroczny rejs. Bedziemy tesknic i ogladac zdjecia wspominajac nasze cudowne lato. 
A teraz czas do domu!