piątek, 12 listopada 2010

Bilans 35-latki.

Villa,Volvo,vovve.
Przyslowiowe szwedzkie trzy "V". Wila, volvo, pies.
Wille po czesci posiadam, dzielimy sie nia z bankiem co prawda, ale na szczescie tylko my tu mieszkamy.
Volvo nie mam, ale zadowolona jestem z Opla i Matizka.
Psa posiadam- i jest w calosci nasz:)
Szwedzki standart prawie spelniony!
Ale to nie najwazniejsze. O wiele wazniejsza jest moja rodzina.Tommy i dziewczynki.
Oraz ciekawa praca, do ktorej ide z przyjemnoscia. Jestem bardzo zadowolona z mojego zyciowego bilansu.
A teraz zdjecia mojego kochanego skarba, ktory musial sam swietowac piatek. Pies staral sie zastapic starsza siostre.




czwartek, 11 listopada 2010

Dlaczego nie ma z nami Juli?

Te pytanie slyszelismy dzis z Tommym kilkadziesiat razy. I zapewne przez najblizsze 10 dni uslyszymy jeszcze je z milion razy. Byly tez inne. A czy sa w Polsce lozka? Czy sa kanapki z Juli uluboinym pasztetem? Czy sa Mikolaje? Kiedy jedziemy do Juli?
Dla Bianci rozstanie ze swoja ukochana siostra nie jest proste. Dla nas z reszta tez, tesknimy juz bardzo, a minelo dopiero kilkanasie godzin godzin.
Julka z dziadkami miala dobra podroz, teraz siedza sobie u cioci Ireny w Czestochowie i Julka zamecza wujka Tadka.
My zas probowalismy Biance zapelnic dzien. Byla wizyta u Alvy, potem fryzjer ( podcinanie oraz rozowe pasemka:)krotki odpoczynek, dobry obiadek i wycieczka do miasta na zakupy.
Jutro Bianca idzie do przedszkola, ja wybiaram sie na cwiczenia, potem bede ogarniac dom- w sobote mamy gosci, dobrze by bylo troche uporzadkowac nasza przestrzen. Tomek zas zaoferowal swoja pomoc w przedszkolu- bedzie wyrywal stare szafy.

wtorek, 9 listopada 2010

Bezimienny post.

Nic ciekawego do glowy mi dzis nie przychodzi. Nawet nie moge wymyslic tylulu posta. Dzis teoretycznie mialam wolne, ale z samego rana musialam sie stawic u mojej szefowej na corocznej tzw. "rozmowie rozwijajacej". Pogadalysmy sobie poltora godzinki, wedlug szefowej moj rozwoj nie pozostawia zastrzezen:) rozwijam sie w prawidlowo! Ponoc to byl moj najlepszy rok. Co ma zaowocowac nowa podwyzka w kwietniu- zobaczymy. Mam nadzieje, ze tak sie stanie. Lubie moja prace, chodze do niej z przyjemnoscia. Zawsze sie cos dzieje, kazdy dzien jest duzym znakiem zapytania- a ja to lubie. Pracuje z ludzmi- i to dosc specjalnymi ludzmi, wiec kazda chwila jest nowym wyzwaniem.
Udalo mi sie wrocic do domu przed glosno zapowiadanym sztormem snieznym. W domu czekal Tommy z dziewczynkami oraz Oskar- Tomka przyjaciel ze swoja roczna coreczka Lilly. Zachwycalismy sie usmiechnieta Lilly, Bianca wielkimi oczami ogladala Mala jak lalke z kazdej strony. Julka zas znosila najlepsze zabawki. Kilka wspolnych godzin minelo w sympatycznej atmosferze. Po obiedzie Oskar pojechal do domu, a my na basen.
Wczoraj pojechalismy na basen ale okazalo sie, ze nie mozemy wejsc. Zapomnielismy, ze w poniedzialki maly basen zarezerwowany jest dla maluszkow 0-2 latka. A na duzym odbywaja sie zawody. Nie tylko dzieci byly wczoraj zawiedzione. Obiecalismy wiec, ze dzis nadrobimy zaleglosci. Oj, nadrobilismy. Dwie bite godziny taplalismy sie w wodzie. Zasypianie dzis bylo blyskawiczne.
Jutro z rana jade do mista na spotkanie pracownicze, potem trening, a na 15 do pracy, koncze w czwartek rano. Na szczescie snieg przestal padac, mam nadzieje ze tak pozostanie do piatku przynajmniej. W czwartek Julcia jedzie z dziadkami do Polski. Najpierw czeka ich podroz samochodem do Stockholm, nastepnie samolot do Katowic, potem samochodem do Czestochowy. Juz bym chciala aby byli na miejscu. Nerwy mniej zjedza.