Villa,Volvo,vovve.
Przyslowiowe szwedzkie trzy "V". Wila, volvo, pies.
Wille po czesci posiadam, dzielimy sie nia z bankiem co prawda, ale na szczescie tylko my tu mieszkamy.
Volvo nie mam, ale zadowolona jestem z Opla i Matizka.
Psa posiadam- i jest w calosci nasz:)
Szwedzki standart prawie spelniony!
Ale to nie najwazniejsze. O wiele wazniejsza jest moja rodzina.Tommy i dziewczynki.
Oraz ciekawa praca, do ktorej ide z przyjemnoscia. Jestem bardzo zadowolona z mojego zyciowego bilansu.
A teraz zdjecia mojego kochanego skarba, ktory musial sam swietowac piatek. Pies staral sie zastapic starsza siostre.
piątek, 12 listopada 2010
czwartek, 11 listopada 2010
Dlaczego nie ma z nami Juli?
Te pytanie slyszelismy dzis z Tommym kilkadziesiat razy. I zapewne przez najblizsze 10 dni uslyszymy jeszcze je z milion razy. Byly tez inne. A czy sa w Polsce lozka? Czy sa kanapki z Juli uluboinym pasztetem? Czy sa Mikolaje? Kiedy jedziemy do Juli?
Dla Bianci rozstanie ze swoja ukochana siostra nie jest proste. Dla nas z reszta tez, tesknimy juz bardzo, a minelo dopiero kilkanasie godzin godzin.
Julka z dziadkami miala dobra podroz, teraz siedza sobie u cioci Ireny w Czestochowie i Julka zamecza wujka Tadka.
My zas probowalismy Biance zapelnic dzien. Byla wizyta u Alvy, potem fryzjer ( podcinanie oraz rozowe pasemka:)krotki odpoczynek, dobry obiadek i wycieczka do miasta na zakupy.
Jutro Bianca idzie do przedszkola, ja wybiaram sie na cwiczenia, potem bede ogarniac dom- w sobote mamy gosci, dobrze by bylo troche uporzadkowac nasza przestrzen. Tomek zas zaoferowal swoja pomoc w przedszkolu- bedzie wyrywal stare szafy.
Dla Bianci rozstanie ze swoja ukochana siostra nie jest proste. Dla nas z reszta tez, tesknimy juz bardzo, a minelo dopiero kilkanasie godzin godzin.
Julka z dziadkami miala dobra podroz, teraz siedza sobie u cioci Ireny w Czestochowie i Julka zamecza wujka Tadka.
My zas probowalismy Biance zapelnic dzien. Byla wizyta u Alvy, potem fryzjer ( podcinanie oraz rozowe pasemka:)krotki odpoczynek, dobry obiadek i wycieczka do miasta na zakupy.
Jutro Bianca idzie do przedszkola, ja wybiaram sie na cwiczenia, potem bede ogarniac dom- w sobote mamy gosci, dobrze by bylo troche uporzadkowac nasza przestrzen. Tomek zas zaoferowal swoja pomoc w przedszkolu- bedzie wyrywal stare szafy.
wtorek, 9 listopada 2010
Bezimienny post.
Nic ciekawego do glowy mi dzis nie przychodzi. Nawet nie moge wymyslic tylulu posta. Dzis teoretycznie mialam wolne, ale z samego rana musialam sie stawic u mojej szefowej na corocznej tzw. "rozmowie rozwijajacej". Pogadalysmy sobie poltora godzinki, wedlug szefowej moj rozwoj nie pozostawia zastrzezen:) rozwijam sie w prawidlowo! Ponoc to byl moj najlepszy rok. Co ma zaowocowac nowa podwyzka w kwietniu- zobaczymy. Mam nadzieje, ze tak sie stanie. Lubie moja prace, chodze do niej z przyjemnoscia. Zawsze sie cos dzieje, kazdy dzien jest duzym znakiem zapytania- a ja to lubie. Pracuje z ludzmi- i to dosc specjalnymi ludzmi, wiec kazda chwila jest nowym wyzwaniem.
Udalo mi sie wrocic do domu przed glosno zapowiadanym sztormem snieznym. W domu czekal Tommy z dziewczynkami oraz Oskar- Tomka przyjaciel ze swoja roczna coreczka Lilly. Zachwycalismy sie usmiechnieta Lilly, Bianca wielkimi oczami ogladala Mala jak lalke z kazdej strony. Julka zas znosila najlepsze zabawki. Kilka wspolnych godzin minelo w sympatycznej atmosferze. Po obiedzie Oskar pojechal do domu, a my na basen.
Wczoraj pojechalismy na basen ale okazalo sie, ze nie mozemy wejsc. Zapomnielismy, ze w poniedzialki maly basen zarezerwowany jest dla maluszkow 0-2 latka. A na duzym odbywaja sie zawody. Nie tylko dzieci byly wczoraj zawiedzione. Obiecalismy wiec, ze dzis nadrobimy zaleglosci. Oj, nadrobilismy. Dwie bite godziny taplalismy sie w wodzie. Zasypianie dzis bylo blyskawiczne.
Jutro z rana jade do mista na spotkanie pracownicze, potem trening, a na 15 do pracy, koncze w czwartek rano. Na szczescie snieg przestal padac, mam nadzieje ze tak pozostanie do piatku przynajmniej. W czwartek Julcia jedzie z dziadkami do Polski. Najpierw czeka ich podroz samochodem do Stockholm, nastepnie samolot do Katowic, potem samochodem do Czestochowy. Juz bym chciala aby byli na miejscu. Nerwy mniej zjedza.
Udalo mi sie wrocic do domu przed glosno zapowiadanym sztormem snieznym. W domu czekal Tommy z dziewczynkami oraz Oskar- Tomka przyjaciel ze swoja roczna coreczka Lilly. Zachwycalismy sie usmiechnieta Lilly, Bianca wielkimi oczami ogladala Mala jak lalke z kazdej strony. Julka zas znosila najlepsze zabawki. Kilka wspolnych godzin minelo w sympatycznej atmosferze. Po obiedzie Oskar pojechal do domu, a my na basen.
Wczoraj pojechalismy na basen ale okazalo sie, ze nie mozemy wejsc. Zapomnielismy, ze w poniedzialki maly basen zarezerwowany jest dla maluszkow 0-2 latka. A na duzym odbywaja sie zawody. Nie tylko dzieci byly wczoraj zawiedzione. Obiecalismy wiec, ze dzis nadrobimy zaleglosci. Oj, nadrobilismy. Dwie bite godziny taplalismy sie w wodzie. Zasypianie dzis bylo blyskawiczne.
Jutro z rana jade do mista na spotkanie pracownicze, potem trening, a na 15 do pracy, koncze w czwartek rano. Na szczescie snieg przestal padac, mam nadzieje ze tak pozostanie do piatku przynajmniej. W czwartek Julcia jedzie z dziadkami do Polski. Najpierw czeka ich podroz samochodem do Stockholm, nastepnie samolot do Katowic, potem samochodem do Czestochowy. Juz bym chciala aby byli na miejscu. Nerwy mniej zjedza.
Subskrybuj:
Posty (Atom)