czwartek, 14 stycznia 2010

Czwartek.

Dzis mialysmy wolne z dziewczynkami. Caly dzien spedzilysmy same. Tata Tommy dostal dzis "wychodne" i prosto po pracy pojechal na trening swojej ukochanej pilki nozej. Wrocil, gdy byl czas dla dziewczynek na szykowanie sie do spania.
Mialysmy wiec super babski dzien. Pospalysmy do 9, kolo 11 udalo nam sie wyjsc na spacer.


Pobrodzilysmy w sniegu, pies sie wyszalal, kot zreszta tez przy okazji. Pogoda byla dosc dziwna, ponuro, wilgotno a jednak termometry wskazywaly -8. Kolo 12 wrocilysmy do cieplutkiego domku.Ja zabralam sie za "uladzanie" i przygotowanie lunchu, dziewczynki zas bawily sie w "kowbojki"

Bianca oczywiscie nie rozstaje sie z bobaskiem nawet jezdzac konno.Czapka ma symbolizowac kapelusz.
Gdy Bianca udala sie na drzemke, ja zabralam sie za sprzatanie. Wczoraj ostatecznie pozegnalismy sie z Bozym Narodzeniem. (Jak tradycja szwedzka kaze, 3tygodnie po wigilii) Nalezalo wiec dzis troszke gruntowniej posprzatac. Julcia mi pomogla w scieraniu kurzu:) i calkiem przyjemnie sie u nas zrobilo. Potem przyszli sasiedzi z dzieciakami na kawke. Zaszumieli, pokrzyczeli i poszli. Julka byla okropna dla Alvy,jakos ostatnio wogole nie moga sie dogadac panienki. Julka juz nie chce sie poddawac alvowym wplywom. Ta druga zas, czuje sie bardzo dorosla od czasu gdy zaczela chodzic do szkoly. Do tego Alva jest cwana, zalewa sie lzami, opowiadajac natychmiast jaka to Julka jest dla niej niedobra. Julka zas uparciuch maly, zagryza wargi i milczy z bunczucznym spojrzeniem. Dopiero pod wieczor przyznala mi sie ( ciagnelam ja za jezyk, bo czulam ze to nie tylko Julka zawinila) ze Alva brzydko ja nazwala. Julka w afekcie rozwalila jej wiec puzzle:(
A tu juz szykujemy ulubiony obiadek moich dzieci ( chyba wszystkich szwedzkich dzieci) köttbullar- mielone w wersji mini kulek, purre ziemnieczane oraz fasolka szparagowa- jedno z nielicznych warzyw jedzonych przez 5-latki:)( numer jeden to kukurydza z puszki-a potem juz tylko ketchup:)


Chwile pozniej....

Pusto....Bianci zdjecie po skonczonym posilku nie nadaje sie do publikacji:)

Jutro zaczynam pracowity weekend.

wtorek, 12 stycznia 2010

Magda w szkole!

Nie wspominalam oficjalnie ze wracam do szkolnej lawy! Dzis zaczelam moja kariere naukowa:)Wlasnie jestem na tescie z jezyka szwedzkiego.Uporalam sie szybciutko z powierzonymi mi zadaniami i mam cale pol godziny wolego.Jak na razie mialam test ze sluchu i ze zrozumienia tekstu.Czeka mnie jeszcze test ze slowek i wypracowanie:(
Dla niewtajemniczonych.Przed 9latami skonczylam tylko podstawowy kurs jezyka szwedzkiego. Szybko dostlam prace i nie mialam zadnej motywacji do podjecia dalszej nauki w kierunku polepszenia moich zdolnosci jezykowych. Teraz nadszedl czas aby uzyskac jakis papierek, ktory umozliwilby podjecie jakis krokow w celu wykorzystania mojego polskiego wyksztalcenia.Zobaczymy jak sytuacja sie rozwinie!!!
Z aktualnosci.Dziewczynki w przedszkolu, ja po tescie wprosilam sie na szybka kawe do Jeannete, o 14.00 zaczynam parace, koncze jutro o 8.00.
Buziaczki!

niedziela, 10 stycznia 2010

Weekend gospodarczo-porzadkowy.

Jak zwykle dni wolne od pracy przelecialy mi przez palce. Nie bylo zadnego wylegiwania sie, leniuchoania bez celu. Wczorajsze przedpoludnie spedzilismy w Ikea, pojechalismy po wspomniane regaly do pokoju Juli.Tym razem Tommy odmrozil bagaznik i jakims cudem udalo nam sie przetransportowac meble. Siedzenie pasazera zostalo maksymalnie przysuniete do przodu i "skrecone" pod kontem okolu 45 stopni.Dostalam ataku smiechu gdy w koncu udalo mi sie usadowic na miejscu pasazera.Z twarza na desce rozdzielszej i cyckami na kolanach mialam podrozowac okolo 15 minut.Dalam rade jakies 3 minuty ( ataki smiechu spowodowaly bol brzucha a lzy zalewaly moje policzki, dzieci tez zaczely sie podejrzanie zasmiewac, choc nie za bardzo rozumialy dlaczego) poczym przesiedlismy sie z Tommym i to On polozyl sie na desce rozdzielczej!
Po krotkim pobycie w domu, poswieconym na przebranie sie, pojechalismy do Elli swietowac jej pierwsze urodziny.Dziekujemy Wam bardzo za mile popoludnie, pyszne jedzonko i mila atmosfere:) Sto lat dla Elli!
Do domu wrocilismy kolo 18 i zaczelismy akcje OGARNAC CHAOS w pokoju Julki. Dopiero przed 22 moglismy polozyc dzieci, wczesniej bylo to nie mozliwe, dwa pokoje byly totalnie zagracone. Dzisiejsze przedpoludnie udoskonalalam wczorajsze przedwsiewziecie czyli wyrzucanie, sortowanie, ukladanie, przekladanie itd.Wynik calkiem zadawalajacy.Mama zadowolona, tata zadowolony dziewczynki zachwycone-najwazniejsze!



Kolo 12 na termometrze ukazalo sie -10, Wow! Nareszcie. Zarzadzilam natychmiastowe wyjscie z domu.30 minut pobaraszkowalysmy na swiezym powietrzu, Laila- nasza kochana sasiadka wyszla do nas steskniona widokiem dziewczynek.



A to juz popoludnie, dziewczyny "misiaja sie" ( nasze spolszczone -mys-czyli przytulanie,rozkosz) ze swoimi ulubionymi zabawkami. Bianca ostatnio pokochala lalki,szczegolnie bobaska julkowego.Oj!Duzo placzu i wrzasku jesli akurat Julka chce sie pobawiac bobsem. Czesto naszym dzieciom wystarczy do szczescia np skrzynka, ktora sluzy mi do przenoszenia wypranych rzeczy z mojej pralni. Dzis skrzynki byly pociagiem jadacym do cioci Ani:) Juz niedlugo!!!


Tydzien czeka na sciezki.Cztery dni wstawania o 6 rano.Do tego caly weekend w pracy.BBrrrrr.