środa, 6 maja 2009

Tesknota Juli

Julia dzisiejszej nocy dostala ataku krupu. Zanim zrozumielismy co sie dzieje,niezle najadlam sie strachu. Po szybkiej konsultacji lekarskiej okazalo sie ze to krup. Siedzialysmy wiec owiniete w kolderki na altanie, wdychajac swierze powietrze do momentu az oddech Julci sie unormowal i mogla przyjac swoje leki astmatyczne. Potem dziecko spokojnie przespalo cala noc. Troche pokaslywala w dzien, pojechalysmy wiec po poludniu do przychodni, gdzie obie dziewczynki zostaly obsluchane przez lekarza. (Bianca zakatarzona od paru dni) Jedna i druga w porzadku. Ulga.
Julka dzis teskni. Zaczelo sie z samego ranna, kiedy to ledwo przebudzona zaczela opowiadac o Ani i Konradzie. I o tym jak bardzo za nimi teskni. A potem to juz za wszystkimi za babcia Alicja, dziadkiem Jackiem, reniferami w Norrlandi. Dzis wyjatkowo Tommy nie dal rady przyjechac na czas obiadu, Julka uwazala ze to bardzo dziwne jesc bez taty, ze obiad tak dobrze nie smakuje. I ze tak bardzo za nim teskni. Nasza kochana wrazliwa dziewczynka.
Swoja tesknote za Ania Julia wymalowala . Troszke byla zawiedziona ze nie "stoi" blisko Ani, jakos tak jej wyszlo.....a czy ten kamien na srodku to ten przez ktorego Anka sie wywrocila?
Druga prace Julia zatytulowala KOLORY A na koniec pare zdjec. Te na zewnatrz z dnia wczorajszego.
Bianca jeszcze do niedawna wogole nie zwracala uwagi na Farah. Od paru dni zaczepia psa na kazdym kroku. Przytula sie do niej, glaszcze, klepie, wlazi, ciaga za ogon. A najgorsze ze bezkarnie podkarmia psa. Farah zawsze stara sie ukladac pod Binci krzeslem podczas posilkow, liczac na "spady" ale teraz Binca wklada raczki z kanapeczkami prosto w pysk psa. Idzie im to szybko i sprawnie, nie nadarzamy reagowac. Ogolnie Bianca i Farah zyja w zgodnej symbiozie. Dziecko podkarmia psa, za to pies daje sie meczyc ile wlezie dziecku. Bo Bianca ja zaczepia a Farah potulnie lezy i nawet udaje ze jej sie to podoba. Oto probka tego co one wyprawiaja.
Na koniec moja sliczna coreczka w swojej nowej ukochanej cekinowej bluzeczce, ktora musze prac nonstop.





wtorek, 5 maja 2009

Bianci pierwsze kroczki.

Wydarzenie dnia: BIANECZKA ZROBILA SWOJE PIERWSZE SAMODZIELNE KROCZKI,BYLO ICH OKOLO 10. Zasmiewala sie przy tym do lez. Tommy uwaza ze wystarczajaco duzo tych kroczkow jak na pierwszy raz. A potem juz nic. Odechcialo sie panience wysilac i dalej raczkuje z szybkoscia swiatla. Wydarzenie mialo miejsce podczas Julkowego kolka muzycznego. ( Julka zachowywala sie okropnie, musilam wyjsc z pomieszczenia bo smiac mi sie chcialo i bylo mi wstyd kiedy patrzylam na nonszlancje mojego wlasnego dziecka)
Po zatym walcze z malinami, wycinam, obcinam, wyrzucam. Zobaczymy co z tego wyniknie, sa tylko dwa wyjscia, bedziemy jesc malinki wlasne albo bedziemy jesc kupne. Ogolnie zlapalam bakcyla ogrodniczego, ciekawe jak na dlugo? Na razie wiem co robie i to mi sie podoba, obawiam sie jednak, ze niedlugo nie bede w stanie tego ogarnac i poddam sie. Oby moje obawy okazaly sie bezpodstawne. Bo moja wizja ogrodu bardzo mi sie podoba.
Na koniec gratulacje. Najpierw dla Irminy i Maksa. W pazdzierniku spodziewja sie dzidziusia!!! Gratulujemy przyszlym rodzicom. Cieszymy sie ich szczesciem. Fajnie ze rodzina sie powieksza.
Przy okazji gratulujemy tez Oskarowi i Sofi, ktorym dzidzius takze urodzi sie w pazdzierniku.
A Juli kolezanka Olivia zostala dzis starsza siostra. Anki i Fredrik maja synka Leo.
Tyle na dzis. Jutro Julia idzie do przedszkola. My musimy jechac kupic Bianeczce adidaski. Pozdrowienia dla wszystkich.

niedziela, 3 maja 2009

Majowka

I po majowce. Wolne dni minely nam bardzo szybko i bardzo pracowicie. Co najwazniejsze nasz zaniedbany ogrod powoli zaczyna nabierac jako takiego wygladu. Daleko mu do perfekcji, na to potrzebne pare lat, cierpliwosci i umiejetnosci ktorych nam kompletnie brakuje. Ale zaczyna byc przyjemniej.
W sobotni wieczor Madelen wyprawiala 30-stke. Julia zostala z dziadkiem Svenem a Bianca pojechala z nami na imprezke. Urodziny odbywalay sie w wynajetej sali na jednym z osiedli Karlstadu. Bianca balowla z nami do 21.30 a nastepnie spala smacznie w wozku przed lokalem. Aniolek z tej naszej Bianci. Przespala cala imprezke:) Impreza byla swietna. Do domu wrocilismy o godzinie 2 w nocy. Dzis "troszke" bylismy zmeczeni. Pracowalismy na lekko zwolnionych obrotach. Ja nie milam w ustach ani kropli alkoholu w dniu wczorajszym, ale niedobor snu plus dwa papieroski spowodowaly ze czulam jak na ostrym kacu. Zas moj inteligentny maz, ktory nigdy nie ma kaca- bo przeciez Ci z wysokim IQ kaca nie miewaja byl dzis bardzo powoollniiiutki.
To zdjecie z piatku. Postanowlismy "ogolic" naszego klona, ktory moze i piekny, ale bardzo zacienia nam ogrod. Oraz brudzi. Uciazliwe jak przyjdzie czas na basen.To juz dzis. Dziewczynki zajmuja sie soba.

Wiecej zdjec nie posiadam. W natloku zajec aparat poszed w niepamiec. Szkoda ze rowniez zapomnialam o aparacie na urodzinach Madelen.

Jutro Julia jest wolna, spedzamy spokojny dzien w domu. Bez zadnych planow.