sobota, 11 kwietnia 2009

Bianca konczy roczek.







I przyszedl czas na Biance. Jutro nasze malenstwo konczy roczek. A przeciez nie tak dawno chodzilam z wielkim brzuchem czekajac na rozwiazanie.Jakze innaczej bylo tym razem na porodowce.Spokojnie, bez nerwow, bez znieczulenia.Po dwoch godzinach od przybycia do szpitala , o godz 02.19 przywitalismy z Tommym Biance.Wazyla 3575 i 52cm dluga.Ten porod nazlezal do najbardziej niesamowitych wydarzen w moim zyciem.
Z zupelnie nieswiadomej osobki Bianca stala sie pelnoswiadoma mala dziewczynka, ktora wie jak skupic na sobie nasza uwage. Malym lobuziakiem, ktory ubostwia swoja starsza siostre. Samodzielna istotka, ktora nie ma problemow z przemieszczaniem sie i wie jak zdobyc to na co jej zalezy. Oraz cudownie muzykalnym mlodym czlowiekiem. Kochana Bianeczko, badz taka jaka jestes! Bardzo Cie kochamy!
Dla mnie ten rok bardzo szybko minal, bycie mama dwoch panienek rozni sie bardzo od bycia mama jednego dziecka. Trzeba byc wszedzie i miec podzielna uwage. Ale jest tez o wiele latwiej z drugim dzieckiem, juz niewiele moze nas zaskoczyc. Bycie mama jest najlepsza rzecza jaka mnie spotkala, ale nie zazdroszcze bycia mama po raz pierwszy.

Z aktualnosci. Mamy przepiekna pogode, Tommy uczestniczyl dzis w zawodach wedkarskich- zadnej nagrody nie zdobyl ( zlowil jednego okonia- zwyciesca 9 ) ale bardzo byl zadowolony. Po poludniu wybralismy sie na Velmabauda ( pobliska gora widokowa ) Jutro wybieramy sie na narty na Galtisbauda.
















Julia tradycyjnie przebrana za wiedzme wielkanocna, idzie rozdawac cukierki i kolorowanki wielkanocne.























Tommy z sasiadami w drodze na zawody wedkarskie.













Na gorze widokowej




































Zdjecie dnia. Latajacy Tommy!

piątek, 10 kwietnia 2009

Julkowe urodziny


Pare minut po godz 7rano obudzil nas Julki przejety glos: Dzis sa moje urodziny:)
Tu przejeta rozpakowuje pierwszy prezent.










Prezent numer natychmiast zostal przymierzony. Sukienka Spiacej Krolewny okazala sie strzalem w 10-tke. A na kanale dzieciecym jak na zamowienie puszczono z rana film o Spiacej Krolewne. Na zdjeciach niestety jest niewidoczny prezent od dziadkow mianowiecie przepiekna Barbi- Calineczka. Bohaterka filmu, ktory Julia zdarzyla od wyjazdu z domu obejrzec chyba z 10 razy:)











O godzinie 13 nadszedl czas na prezent niespodzianke, zafundowana przez Tomka rodzicow (nietylko dla Julki) Cala rodzina pojechalismy do skansenu plemienia Samow- ludzi pierwotnie zamieszkujacych te tereny. Zainteresowanych odsylam do http://pl.wikipedia.org/wiki/Samowie








Mielismy mozliwosc nakarmienia reniferow ( w naturalnych warunkach niemozliwe ze wzgledu na niesamowita plochliwosc tych zwierzat ) oraz poglaskania.










Mielismy mozliwosc obejrzenia zrekonstruowanej osady. Tu widoczny "budynek" gospodarczy.










Spizarnia. Tzw. lodowko-zamrazalka :)














Tu widoczna "lappkåta" glowna. Miejsce w ktorym laponczycy spedzali czas gotujac, bawiac sie, wypoczywajac.











Tu spedzilismy czas popijajac kawe przygotowana starym sposobem, dziewczynki pily sok oraz jedlismy kanelbulle ( bulki cynamonowe) oraz slychalismy opowiesci o tym jak zylo sie 100 lat temu, a czaly czas wylegiwalismy sie na skorach reniferow.








Tommy w myslach buduje lappkåte na naszym podworku! Ja jestem za, tyle ze po wizycie w laponskim mieszkaniu chetnie skorzystalabym z mozliwosci wziecia prysznica:) jeszcze pare dni bedziemy pachniec wedzarnia!









Siostra solenizantki rozkrecila sie i szlala na reniferowym dywanie.












Julka pije soczek w orginalnym drewnianym kubku samerow. W tle widoczne palenisko.
Dwie godziny spedzone w towarzystwie laponki minely nam bardzo szybko .










Po powrocie do stugi zjedlismy Wielkonocny obiad, a zaraz potem czekal na Julie wyczekiwany rozowy tort oraz dmuchanie swieczek. Tu przejeta slucha szwdzkiego i polskiego STO LAT.










Po obfitym jedzonku udalismy sie na dwor, gdzie przygotowalismy zabawy z zimnymi ogniami.












Na zakonczenie dnia pelnego wrazen przejazdzka z tata.












Wrazen Julia miala dzis na prawde sporo. Z tego wszystkiego bidulka nie mogla zasnac. Na szczescie urodziny ma sie tylko raz w roku:)

PS Wszystkim naszym czytelnikom skladamy najsrdeczniejsze zyczenia Wielkonocne.

czwartek, 9 kwietnia 2009

Julia 4 lata!!!

Julia konczy jutro 4 latka!
Nasza malenka coreczka, gwiazdeczka, szczescie nasze, aniolek..........cztery lata temu o tej porze walczylismy z Tommym na porodowce. Oj walczylam,walczylam! Jeszcze do 2.33. A potem nic juz nie bylo wazne, tylko ONA malenka istotka 50 cm dluga wazaca 3610 pomarszczona, czerwona, wymeczona dlugim porodem. Dla nas najpiekniejsza istotka na ziemi.Z malego brzdaca wyrosla madra fajna dziewczynka. Cztery lata mijaja bardzo szybko zanim czlowiek sie obiejrzy niemowlak zamienia sie na bardzo rozumna , tworcza oraz bardzo dzielna osobke. Julia jest wytrzymala, samodzielna i obdarzona niesamowitym poczuciem humoru.
Tak trzymaj coreczko!!!Kochamy Cie bardzo mocno z tatusiem!!! Sto lat Juleczko Natalko!!!

środa, 8 kwietnia 2009

Sniezyca.



Nie chce nam sie wierzyc, ze gdzies indziej moze byc inna pogoda niz tutaj! Z Polski dochodza wiesci o upalach, w Czestochowie lato pelna para, Police rozkwitaja wiosna. W Vålbergu tez rozjasnilo sie na dobre.A tu? Zima na calego.Sniezy od wczoraj, na szczescie nie jest zbyt zimno, tyle ze dzis wialo. Ponoc od jutrzejszego popoludnia zawita do nas slonce i ma pozostac pare danchodzacych dni.
A teraz pare zdjec z wczoraj.




























































Julka po szalenstwie na dworze pada " w pol zdania" tu poszlam jej smazyc "jej" rybke zlowiona przez Tomka. Niestey rybke zjadla dopiero na sniadanie nastepnego dnia.Ogolnie Julka zaskakuje nas aptytem. Je na prawde dobrze. Nie ma co sie dziwic tyle energi kosztuje ja zabwa na sniegu.Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie.

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Norrlandia


Z braku czasu na dluzsze pisanie, chcialabym Wam pokazac nasza podroz i dwa pierwsze dni w fotograficznym skrocie.

















Renifery zatarasowaly nam droge, nie pozostalo nic innego jak przystanac na sesje fotograficzna, Julka nareszcie zobaczyla wytesknionego reniferka:)
















































Nocleg w Östersund.










Kilkadziesiat kilometrow przed stuga powitala nas zamiec sniezna.















Pierwsze zdjecia zrobione w zimowej sceneri.
























Snieg jest niesamowicie puszysty. Zakopanie skutera nie nalezy do zadkosci.









Tommy wyruszyl borowac dostep do stumienia.niestety bezskutecznie. Nie jestemy w stanie przebic sie przez warstwe lodowosniezna.Jak pierwotni mieszkancy tego regionu musimy topic sieg.













Spacer po jeziorze.Wszystko dobrze dopoki trzyma sie szlaku skuterowego. Zejscie z trasy kosztowalo mnie sporo nerwow, i na pewno spalilam pare tysiecy kalorii probujac uwolnic ze sniegu siebie,biance oraz psa:)

































Julia z Tommy oddaja sie ulubionemu zajeciu-polowowi rybek:) Na razie jedna zaliczona!
















Farunja ciagnie spiaca Biance do domu. Bianca dosypia po spacerku.
















Ps. Wszystko dobrze, tyle ze z noga Svena bardzo boli. Byli dzis w przychodni ale nie bylo ludzi od rentgena, ma sie stawic jutro (to juz dzis) rano.
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie!