Jak co roku w ostatni weekend sierpnia szkola rolnicza polozona kilka kilometrow od nas zaprasza okolicznych mieszkancow na Dni Otwarte. Impreza ta nie moze obyc sie bez nas. Bianca juz od kilku dni przezywala nadchodzacy dzien. Julka jezdzi konno regularnie, Binca zas jak na razie tylko sporadycznie i wlasnie Lillerud kojarzy jej sie najbardziej z jazda konna. W tym roku towarzystwa dotrzymywala nam Alva.
A to Julka przed poranna jazda konna w swojej stadninie, prezentuje sie w nowych spodniach jezdzieckich.
Dwutygodniowe prosiaczki ciesza oko nie tylko dzieci. Tommy nazywa maluchy szynka swiateczna.
Koniarki.
Do jednych z ulubionych atrakcji naszych dzieci zaliczamy strzelanie z wiatrowki. Tu dumna Julka pokazuje swoja tarcze. Kazde dziecko otrzymalo rowniez dyplom z klubu lowieckiego.
Za rok znow wrocimy do Lillerud.
Wieczor spedzilismy u Oskara i Sofia, ktorzy kupili nowy dom i zaprosili nas na parapetowke.
sobota, 27 sierpnia 2011
środa, 24 sierpnia 2011
Grzybki
Grzyby zbieram cale lato, przy okazji spaceru z psem. Zazwyczaj najwiecej gdy nie mam ich do czego wsadzic, a na nogach mam klapki w ktorych grzezne w mchu. Tak bylo dzis na porannym spacerze gdy moim oczom ukazaly sie przepiekne swiezutkie kozaki. Wczoraj zas na trawniku za domemw zebralam borowiki.
Po poludniu Tommy z dziewczynkami pojechali na zajecia pilki noznej a ja wybralam sie do lasu, tym razem odpowiednoi przygotowana. Kalosze, worki i chec na krokiety z borowikami i kozakami.
A tu nic. Grzybow pelno ale nic co bym miala 100% pewnosc, ze nadaje sie do garnka.
Po godzinie krazenia po moim lesie, poddalam sie. Sosu borowikowo-kozakowego nie bedzie. Beda za to jutro krokiety z sosem kurkowym.
Jakosc zdjece taka sobie, gdyz zapomnialam sciagnac futeral ochronny z telefonu, ktory powoduje ze zdjecia z lampa sa zadymione. A tylko telefon mialam przy sobie.
Po poludniu Tommy z dziewczynkami pojechali na zajecia pilki noznej a ja wybralam sie do lasu, tym razem odpowiednoi przygotowana. Kalosze, worki i chec na krokiety z borowikami i kozakami.
A tu nic. Grzybow pelno ale nic co bym miala 100% pewnosc, ze nadaje sie do garnka.
Po godzinie krazenia po moim lesie, poddalam sie. Sosu borowikowo-kozakowego nie bedzie. Beda za to jutro krokiety z sosem kurkowym.
Jakosc zdjece taka sobie, gdyz zapomnialam sciagnac futeral ochronny z telefonu, ktory powoduje ze zdjecia z lampa sa zadymione. A tylko telefon mialam przy sobie.
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
Szczerbol poszedl do szkoly!
Od dzisiaj jestem mama dziecka w wieku szkolnym. Nasza "mala" coreczka rozpoczela dzis nauke w szkole podstawowej. Dumna Julka jest jednym z prawie trzydziestki zerowkowiczow rozpoczynajacych nauke w naszej szkole. Jak na razie pelna zapalu kroczy z tornisterkiem. Mam nadzieje, ze zapalu nie zabraknie jej przez najblizsze co najmniej 15 lat:)
Powodzenia coreczko!!!
Powodzenia coreczko!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)