niedziela, 24 czerwca 2012

Midsommar 2012

Kilka godzin temu wrocilismy do domu. Zadne z nas nie mialo ochoty wracac. Jak zwykle przezylismy cudowna Noc Swietojanska na naszej ukochanej wyspie. 
Czwartkowy wieczor, plyniemy na silniku, wiatru jak na lekarstwo, z doswiadczenia wiemy ze kto pierwszy to lepszy. Udaje nam sie zajac jedno z ostatnich miejsc na pomoscie.Kolejne lodki musialy cumowac juz przy innych lodziach.

 Ten Midssomar roznil sie od poprzednich. Dolanczyli do nas Aneta z Gunnarem, Danielkiem oraz mala Amanda.
  Lowienie plotek w dalszym ciagu znajduje sie na liscie ulubionych zajec dzieci na Nabben. Julka nawyciagala ich niezliczone ilosci.
 Widok  na pomost.
 Piatkowe dopoludnie. Tommy plecie wianki dla dziewczynek. Na wyspie nie ma kwiatow, zabralam z domu cale wiadro z lupinami.
 Tradycyjny krzyz swietojanski, juz przystrojony przez licznie zgromadzone dzieci i doroslych.
 Julcia z Bianeczka.




 Czas na tance i radosne spiewanie.

 Zaglowki w swiatecznym wydaniu.
 Czas na swietowaniu przy suto zastawionych stolach. Mala Amanda robila furrore na wyspie.
Widok z pomostu przy salnie, godzina druga w nocy.
 Sobota. Przepiekna pogoda. Wiekszosc dnia spedzilismy na plazy.





 Jak zwykle przyplynal na obchod tata labadz, w bardzo wojowniczym nastawieniu syczal na nas. Podejrzewamy ze gdzis w szuwarach zona zajmuje sie potomstwem. Mamy nadzieje zobaczyc cala rodzine przy nastepnej wyprawie na wyspe.
 Zagladam obiektywem do Anety.
 Niedzielne przedpoludnie, czas na droge powrotna. Julka jak zwykle zalewala sie lzami kiedy musielismy opuscic wyspe. Niestety za kilka godzin Tommy wyjezdza do Finlani.
 Zeglowanie do przystani nalezalo na prawde do udanych. Sprzyjajacy wiatr pozwolil nam rekordowo szybko doplynac do Karlstad. Nasz pies zeglarz spisal sie na znow na medal. Zaglowka z duzym przechylem a pies nawet oka nie podnosi. A na wyspie wszyscy wychodzili z podziwu jaka Farah jest grzeczna. Dosc duzo ludzi zegluje z psami, ale nie spotkalismy jeszcze nikogo kto zagluje z tak duzym psem.