sobota, 31 października 2009

Dzien gospodarczo-porzadkowy.

Pod takim haslem minal nam dzisiejszy dzien. Grabienie,grabienie,grabienie, wyrzucanie lisci, rozkladanie do konca i chowanie trampoliny, chowanie ostatnich mebli, doniczek itd tego dokonalismy dzis. Tommy jeszcze zalozyl zimowki w matizie oraz walczyl z nieszczesnymi hamulcami. Zobaczymy moze tym razem beda dzialac bez zarzutow. Pod wieczor zas "nosilo mnie", wprosilismy sie wiec do Ani na kawke. Julka wystroila sie w swoja sukienke kobiety- pajaka. Tommy namalowal jej na policzkach pajaka i pajeczyne. Bianca nie mogla byc gorsza, pojechala wiec do Ani w sukience- ksiezniczki na policzkach miala zas serduszko i korone:) Do Ani przyjechali z Polski jej rodzice w odwiedziny, Julka po powrocie do domu bardzo to przezywala.Uwazala ze to troche niesprawiedliwe, ze do nas nikt nie przyjachal:( z Polski.Ani baba Licja, ani dziadek Jacek, ani moster Ania z Konradem.
Jutro wybieramy sie na cmentarze. Odwiedzimy groby Tomka babci, dziadkow. Zapalimy znicz u Jessiki oraz zapalimy kilka zniczy w zakatku pamieci za wszystkich ktorych nie mozemy odwiedzic.
Na koniec fotki ( wyjatkowo nie mojego autorstwa) na chwile przed pojsciem spac dziewczynek.

piątek, 30 października 2009

Piatek...tygodnia koniec i poczatek.

Nasz piatek minal w pelnej harmonii. Najpierw odsypialysmy caly tydzien, dziewczynki zaczely zycie kolo 8 ale ja kontynuowalam spanie do 9. Potem powolne sniadanko.Nastepnie zakupy i spontaniczny lunch w Burger Kingu. Po powrocie do domu, Bianca udala sie na drzemke, ja uladzalam dom, a Julcia bawila sie poltorej godziny papierowymi ksiezniczkami, postaciami z najnowszego filmu o Barbie "Trzej Muszkieterowie" Po powrocie Tomka z pracy, przyjachal do nas dziadek Sven i zasiedlismy do piatkowych rozkoszy. Najpierw tacos, potem film na Disney Chanal, na koniec Idol i chipsy. Coz wiecej do szczescia potrzeba?
Teraz ja czekam na wyniki glosowania w Idolu, a reszta spi. Tommy niezupelnie zaplanowanie, poszedl poklepac Bianeczke po dupci i juz pozostal w sypialni:)

środa, 28 października 2009

Na wysokich obrotach.

I znow szybko. Wczorajsze popoludnie w pracy minelo mi bardzo szybko.Duzo pracy plus duzo papierkowej roboty. Nabralam na swoje plecy duzo dodatkowej roboty, ktora nie moze czekac. Staram sie jak moge aby wyrobic sie w terinach, ktore sobie sama narzucilam. Ogolnie moi wspolpracownicy nie naleza do tych, ktorym robota pali sie w w rekach. Czesto prosta sprawa zabiera o wiele wiecej czasu niz na to zasluguje. Szlag mnie trafia nie rzadko z powodu opieszalosci moich kolegow. Na szczescie tym razem zauwazylam duzo poprawe, nie tylko ja wzielam sie ostro do pracy.
Zanim wczoraj zaczelam prace, pojechalam do miasta na szczepienie przeciwko swinskiej grypie. Wkluwanie igly choc spowodowalo wirowanie w glowie poszlo calkiem sprawnie. Dopiero po uplywie okolo 4 godzin, zaczelam odczuwac bol w lewym ramieniu. Kolo 18.00 nie moglam juz ruszyc reka:) Czulam sie tak jakbym miala na ramieniu ogromnego siniaka, albo trenowalam pol dnia:) Nocka w pracy nie nalezala do najlepszych. Mam w zwyczaju spac na lewym boku, a wczorajszej nocy bylo to niemozliwe. Dzis jest o wiele lepiej, ale w dalszym ciagu odczuwam uciazliwy bol (wszyscy szczepieni odczuwaja podobne symptomy)
Zaraz po nocce pojechalam na zebranie pracowe. Pierwsza godzina zeszla nam na szkoleniu dentystycznym. Co jakis czas przychodza do nas tzw higienistki zebowe. Pokazuja przerazajace zdjecia zaniedbanych zebow i uswiadamiaja nam jak wazna jest higieny jamy ustnej.Opowiadaja o skutkach jedzenia slodyczy kilka razy w tygodniu,o podjadaniu itd. Generalnie Szwedzi dbaja bardzo o zeby. Oprocz dentystow maja wspomniane juz wyzej higienistki, to wlasnie one czysza zeby, robia zdjecia, usuwaja kamien. Dentyste spotykamy tylko w razie powazniejszych problemow.
Do naszych obowiazkow w pracy nalezy pomoc przy myciu zebow. Zawsze przy tym wspominam sobie moich chlopakow z Polickiej,myli zeby i owszem- ale na pewno nie tak jak powinni. Szkoda, ze wtedy nie zdawalam sobie sprawy, ze powinnam im w tym pomoc. badania udawadniaja ze dopiero dzieci powyzej 12 roku zycia sa w stanie sami wyszczotkowac swoje zeby.Z Bianca w dalszym ciagu toczymy boje o mycie zebow, szczoteczka jak najbardziej, pasta tez musi byc tyle, ze nasza pomoc jest zupelnie zbedna. Mala sie wyrywa, krzyczy...nie naciskamy wiec- z Julia bylo bardzo podobnie. Za to teraz pieknie otwiera buzke i uwielbia jak myjemy jej dlugo zabki. Szwedzi wychodza z zalozenia ze nalezy zapobiegac a nie leczyc. Czesto nie wynika to z dobrej woli ale z prostego rachunku ekonomicznego.
Co w domu? Wszystko pod kontrola. Dziewczynki zdrowe, usmiechnieta tyle ze Bianca bardzo stekniona nie chciala mnie dzis spuscic z pola widzenia. Gotowalysmy wiec obiad wspolnymi silami, uladzalymy, biegalysmy do pralni itd.
Na koniec jeszcze krotka opowistka. Mam w zwyczaju gdy pracuje nocke dzwonic do domu kolo 6 rano. Tommy dosc czesto ma duze problemy z porannym wstawaniem, juz kilkakrotnie oddawal dziewczynki do przedszkola z ponad godzinnym opoznieniem. Dzis pobil wszystkie rekordy. Pierwszy raz zadzwonilam do domu o 5.50 a potem co minute przez kolejnych 50 minut!!!Dzwonilam rownoczesnie z dwoch telefonow, na tomkowa komorke oraz numer domowy. Bezskutecznie. Zaden sygnal telefoniczny nie byl w stanie obudzic mojej spiacej rodziny. Za dwadziescia siodma, zdesperowana zadzwonilam do dziadka Svena, i poprosilam o interwencje. 10 minut pozniej Sven-Olof wszedl do naszego domu ( pies otworzyl na jego widok jedno oko) zastal tam wszystkich smacznie spiacych lacznie z kotem:)

poniedziałek, 26 października 2009

Poniedzialek.

Jak zwykle szybko, jak zwykle pozno, jak zwykle zmeczona:) czyli zycie toczy sie swoim normalnym rytmem. Niby dzien wolny ale na 10.30 musialam byc u mojej szefowej na corocznej rozmowie rozwijajaco-podwyzkowej. Dwie godziny omawiania celow,motywacji, stosunkow kolezenskich etc. Po prostu wszystie aspekty pracy omawiane po koleji na spowiedzi u bossa.Dziewczynki przygarnela babcia z dziadkiem.Odebralam je kolo 13 i jeszcze zalapalysmy sie na pyszne nalesniki!
Tommy zas dzis pojechal do Stockholmu na rozmowe o prace. Zjechal do domku przed 20.00. Firma mu sie podobala ale na razie nie ma co sie podniecac i denerwowac, jak na razie nigdzie sie nie wyprowadzamy:)
Jutro mam nocke, zaczynam o 14 ale najpierw musze jechac do miasta sie zaszczepic przeciw swienskiej grypie. Mielismy to zrobic w zeszlym tygodniu ale szczepionki nie dotarly na czas w odpowiedniej ilosci. W srode rano prosto z nocki jade na zebranie pracownicze.
Na Youtube zaladowalam dwa filmy ( prosze zaczynac od przedostatniego) Julka od przyjazdu z Polski kaze nam prawie co wieczor czytac ksiazke pt "Dziewczynka i deszcz" Umiemy ja juz na pamiec. Nawet Bianca- tyle ze ona w wolnym tlumaczeniu:)
Dzis Julcia wymyslila, ze trzeba nakrecic film....jak ONA CZYTA. Obejrzyjcie koniecznie.
Podczas gdy Julka przygotowywala sie do czytania, Bianeczka pozowala mi do zdjec.



Juleczka rowniez dala sie zalapac na pare fotek, wybralam jadna gdzie choc jedna patrzy w oko aparatu.