sobota, 31 marca 2012
W drodze.
Jestesmy w Östersund Przebylismy dzis 550km. Wyjechalismy pozno, gdyz Julka byla zaproszona na 10 rano na basenowe przyjecie urodzinowe,z ktorego za zadne skarby swiata nie chciala zeezygnowac. Prosto z basenu ruszylismy w trase. Ostatnia dluga podroza byla wyprawa do Polski ponad rok temu.wtedy wieksza czesc podrozy dziewczyny przespaly.Dzis bylo innaczej.Biance udalo sie zamknac oczy na jakies pol godzinki, Julce wcale.Do tego w podroz wybralismy sie samochodem Tomka,w ktorym zupelnie innaczej sie siedzi niz w moim. Julie dopadla choroba lokomocyjna PO dwoch godzinach jazdy.Na szczescie w pore sie zatrzymalismy.Dalsza czesc drogi przejechala JulkA na przednim siedzeniu,à ja z Bianeczka z tylu ogladalismy filmy.Zatrzymywalismy sie wiele razy, Ale maksymalnie na 10 minut.
Teraz diewczynki smacznie spia, Tommy prawie, à i mi duzo nie brakuje. Jutro juz Tyko 450 km, ale zanim wsiadziemy do samochdu czeka nas snidande hotelowe.
wtorek, 27 marca 2012
poniedziałek, 26 marca 2012
Brak organizacji.
W poprzednim semestrze, na wszystko starczalo mi czasu i sil oraz wszystko bylo zrobione na czas. A teraz? Z niczym sie nie wyrabiam i generalnie wszystko robie na ostatnia chwile. Przyczyna? Mam za duzo wolnego czasu! Odeszla mi szkola i luka zostala niewypelniona. W zwiazku z tym wydaje mi sie ze zdarze ze wszystkim na czas. W wyniku takiego rozumowania, wszystkie sprawy rozwlekaja mi sie w czasie, a potem w nerwach z wywieszonym jezykiem dopinam wszystko na ostatnia chwile. Jestem zmeczona sama soba.
Na szczescie jeszcze tylko 4 dni do wytesknionego zimowego urlopu! Choc wizja pakowania spedza mi sen z powiek ciesze sie ogromnie na rodzinna wyprawe do babcinowego raju.
A teraz spora porcja zdjec.
Wiosne czuc w powietrzu i widac w naszym lesie.
Pomimo, ze dziewczyny juz duze, piaskownica w dalszym ciagu cieszy sie popularnoscia.
Bianca rozczesala swoje warkoczyki i kazala to udokumentowac.
Dzisiejsze popoludnie, po odebraniu Julki ze szkoly dziewczyny przystapily do zdobienia drzewka wielkanocnego.
A to moja ozdoba swietecznna na naszych schodach.
Na szczescie jeszcze tylko 4 dni do wytesknionego zimowego urlopu! Choc wizja pakowania spedza mi sen z powiek ciesze sie ogromnie na rodzinna wyprawe do babcinowego raju.
A teraz spora porcja zdjec.
Wiosne czuc w powietrzu i widac w naszym lesie.
Bianca od jakiegos czasu polubila moj obiektyw, chyba wolalam jak przed nim uciekala wtedy udawalo mi sie zrobic niezle zdjecia. Teraz o takowe coraz trudniej.
Pomimo, ze dziewczyny juz duze, piaskownica w dalszym ciagu cieszy sie popularnoscia.
W sobotnie dopoludnie skrecilismy ( Tommy i Stefan) trampoline, ja w tym czasie walczylam z grabiami.
Po poludniu odwiedzili nas Madelen z Andreasem i cudna Maria, ktora podbija wszyskie serca.
Bianca rozczesala swoje warkoczyki i kazala to udokumentowac.
Dzisiejsze popoludnie, po odebraniu Julki ze szkoly dziewczyny przystapily do zdobienia drzewka wielkanocnego.
A to moja ozdoba swietecznna na naszych schodach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)