Poniedzialkowe popolunie spedzilismy z Ella i Danielem, we wtorek wspomniane bulki, wczoraj zas szybko po pracy, zjedzeniu szybkiego obiadu pojechalysmy z Bianca na basen. Myslalam, ze nie bedzie chciec jechac bez Julki, ale nawet nie bylo o tym mowy . Bylo warto. Jeszcze rok temu Bianca z duza rezerwa odnosila sie do wody w wiekszej ilosci niz na dnie wanny. Jednak cotygodniowa wizyta na basenie oraz Julia za siostre, spowodowaly ze Bianca pokochala wode tak samo jak ja i Julka. Wczoraj pierwszy raz odwazyla sie wsadzic glowe pod wode, zabawa byla swietna. Zanurzalysmy sie rownoczesnie pod wode i machalysmy do siebie. Po poltorej godzinie poszlysmy do wielkiego jacuzzi a potem do sauny. Do domu wrocilysmy szczesliwe ale bardzo, bardzo zmeczone. Sil dodawala nam mysl, ze dzis dzien lenia!
W lozku wylegiwalysmy sie do 10, kolo poludnia sie ubralysmy , i to tylko dlatego ze pies oswiadczyl ze czas isc na spacer. W lesie Bianca zaczela zbierac grzyby, mi nawet sie nie chcialo po nie schylac, ale corka oswiadczyla, ze z takich ladnych grzybow nalezy ugotowac zupe grzybowa. Nie pozostalo mi nic innego jak zaczac sie schylac. Na szczescie kurek lejkowych wszedzie pelno w naszym lesie, po kilku chwilach mialysmy juz worek pelny.
A do zupy postanowilam upiec focaccia, ktory smakowicie Zapalka zareklamowala. Dzieki Zapaleczko! Focaccia zagosci na stale w moim repertuarze kulinarnym.
A teraz kilka zdjec z dnia dzisiejszego.
Bianca przygotowuje warzywa do zupy.Liscie. To ostatnimi dniami ulubiona rozrywka Bianci. Najpierw zbiera co ladniejsze liscie ( co wieczor mam dosc duzo do wyrzucenia, liscie sa roznoszone po calym domu) a nastepnie ozdabia je farbkami.
A to juz moja focaccia przed wlozeniem do pieca.
Gotowe!Pychotka.Polecam goraco.
Pod wieczor wrocil Tommy z podrozy do Finlandi. A w poniedzialek wraca moja laponska corka, za ktora juz bardzo sie stesknilismy!