sobota, 30 marca 2013

Wesolych Swiat

U nas pieknie ! Wczoraj jezdzilismy na nartach, dzis bylismy na zawodach wedkarskich, gdzie Julka zajela drugie miejsce zlowiona sielawa. À wczorajszej nocy przezylismy przepiekna zorze polarna.





czwartek, 28 marca 2013

Dzien czwarty

Dzis bylo wycieczkowo. Abborrträsk miejscowosc, o ktorej bedzie kiedys glosno byla celem naszej wyprawy. Tam, kilku szalonych mlodych niemcow wpadlo na szalony pomysl wybudowania Iglo- hotelu. Piekny hotelik, tyle ze ogrzewanie nie najlepsze!

Bedac juz tak daleko postanowilismy jechac jeszcze dalej, do najwiekszego wodospadu Szwecji. Storfors.

Do domu wrocilismy bardzo zmeczeni ale zadowoleni, à zachod slonca byl cudownym deserem konczacym dzisiejszy dzien.









środa, 27 marca 2013

Dzien trzeci

Kwiecien plecien wciaz przeplata, troche zimy, troche lata. Dzis polskie przyslowie obrazowalo bardzo dobrze pogode. Slonce obudzilo nas z samego rana, zapowiadal sie sloneczny dzien. Dziewczynki z Tomkiem wybrali sie na jezioro z nadzieja na rybke na obiad. Dziadki pojechali do Arjeplog à ja z Farah zostalysmy na gospodarstwie. Nagle niebo zaszlo chmurami i zaczela sie zamiec sniezna, aby po kilku minutach znow zaswiecilo sloneczko. Tak bylo do wieczora, sloneczne chwile przeplataly sie z burzami snieznymi.







wtorek, 26 marca 2013

Dzien drugi

Galtis. Najpiekniejszy stok polnocnej Szwecji. Tutaj spedzilismy dzisiejszy dzien. Bianca szlifowala jazde na nartach. Nasza baletnica jest fenomenalna na nartach, ma niesamowite wyczucie, jest zwinna rownoczesnie ostrozna. Julia zas postanowila nauczyc sie dzis jezdzic na snowboardzie. Oj, dzialo sie. Upadkow nie bylo konca, najtrudniejszy byl wyciag. Tommy biegal przy wyciagu pomagajac Julci. Pod koniec dnia udalo jej sie wjezdzac samodzielnie. Julkowa zawzietosc wygrala!!! Byliy dzis super dumnymi rodzicami!











niedziela, 24 marca 2013

W drodze.

Wczoraj w poludnie wyruszylismy w coroczna podroz na polnoc Szwecji. Julka z samego rana grala jeszcze ostatni mecz holejowy. Ja z Bianca pakowalysmy ostatnie rzeczy i sprzatalysmy dom przed wyjazdem. Do pokonania mielismy 600 km do Östersund. Do hotelu dotarlismy o godz. 20. Zjedlismy obiad i wyczerpani padlismy do lozek. Po pysznym sniadaniu hotelowym wyruszylismy poltorej godzinie temu w dalsza podroz. Przed nami 330 km do celu. Pogoda przepiekna, slonce, blekitne niebo i zerowa temperatura. Nie moze byc lepiej. A droga prosta!