Znow zmiany. Nie tak dawno, bo 3 miesciace temu zostalam wspolmalzonka bezrobotnego meza. Pierwsze dni byly tragiczne. Wszyscy omijalismy sie szerokim lukiem, nikt nie mogl znalezc sobie miejsca. Potem powoli zaczelismy sie przestawiac na nowe warunki. Po uplywie miesiaca nasze zycie zaczelo funkcjonowac dosc skladnie, w drugim miesiacu zaczelismy dostrzegac pozytywne strony posiadania taty w domu. Jakosc zycia rodzinnego wzrosla. Mielismy czas na wspolne wyjscia na basen, kino, treningi, dzieci nie chorowaly gdyz byly w przedszkolu tylko trzy razy w tygodniu. ( szwedzkie przedszkole jest ogolnodostepne, dla dzieci konczacych pierwszy rok zycia, ale jest obwarowane kilkoma zasadami. Dzieciom osob bezrobotnych badz przebywajacych na urlopach maciezynskich/taciezynskich przysluguje prawo do 15 godzin tygodniowo przebywania w przedszkolu.W naszym wypadku trzy razy w tygodniu po piec godzin) Okazalo sie, ze znalezlismy szczescie w nieszczesciu.
Od wczoraj Tommy juz nie jest bezrobotny.I znow musimy sie przeorganizowac. Kto zawozi, kto przywozi, kto wyjdzie z psem, kto, gdzie, kiedy i co ugotuje itd...itd....Na szczescie za niecale dwa tygodnie jedziemy do POLSKI!!!!!Bedziemy sie wiecej martwic po powrocie.
Na koniec kilka zdjec z naszych swiatecznych przygotowan. Produkujemy pierniki i cukierki.