sobota, 3 lipca 2010

Basenowy dzien.

Lato.Upal.Az zal, ze jutro pracuje caly dzien. Na szczescie dzis naladowalam odpowiednio akumulatory. Juz od rana rozpoczelysmy basenowy dzien, i zakonczylismy go kapiela o 21 w pelnym sloncu.Nawet Bianca, ktora dotychczas omijala basen szerokim lukiem dala sie przekonac po poludniu na kapiel. Jak sprobowala to kapieli nie bylo konca. Wyposarzona w koleczko plywa jak mala motorowka:) A Julkowym wyglupom tylko dwie osoby dorownuja pomyslowoscia w wodzie.Ja i moja siostrzyczka,Ania:) Szkoda, ze Was z nami dzis tu nie bylo, dopiero by byla zabawa!!!





Ps. Powodzenia na wyborach.

czwartek, 1 lipca 2010

Bianca w obiektywie.

Dwa dni wolnego minely nam na blogim lenistwie. Drobne prace domowe typ pranie, sprzatnie, gotowanie sa o wiele przyjemniejsze gdy swieci slonce i slychac smiech zadowolonych dzieci szalejacych na dworze.Wieczorem Tommy gral mecz a Julka postanowila mu dopingowac, my zas z Bianca zostalysmy z psem na gospodarstwie. Oto zdjecia, ktore udalo mi sie zrobic mojej nielubiacej aparatu coreczce.



Jutro dziewczynki ida do przedszkola,ja pracuje popoludniowke z nocka, sobota wiec mozna powiedziec prawie wolna, a niedziele spedzam cala w pracy. Za to nastepny tydzien to moj najlepszy na grafiku, pracuje tylko cala srode plus nocka.

wtorek, 29 czerwca 2010

Zlodziej.

Po przeprowadzce do Szwecji nie moglam sie nadziwic, ze malo kto zamyka samochod na klucz. Malo kto zamyka dom na noc, a w dzien nigdy. Szybko sie jednak przystosowalam. Samochody zazwyczaj stoja otwarte, a drzwi wejsciowe zamykamy tylko a noc. Jednak pare lat temu sytuacja zaczela sie zmieniac, ludzie zaczeli instalowac alarmy domowe. Rzeczywista potrzeba, a moze trend? Nie moglo byc inaczej i rowniez my uleglismy, zalozylismy alarm z podlonczeniem do stazy pozarnej. Dzis rano Tommy zaspal chwile, wstalismy razem pare minut przed godzina 6. Tommy po paru minutach wyszedl z domu i zaraz wrocil, z bardzo posepna twarza. Okradli mu samochod! Matizek zostal "wysprzatany"totalnie. Brakowalo zestawow komorkowych, narzedzi, plecaka od komputera (na szczescie komputer zostawil w pracy), "przodu" od radia, ksiazek serwisowych itd. Ja z dziewczynkami pojechalysmy do przedszkola i pracy, a Tommy rozpoczal sledztwo wraz z naszym bardzo spiacym psem oraz wezwal policje. Przeczesali nasz las, i odnalezli prawie wszystko, oprocz "przodu" radia. Zlodziej zrobil sobie ognisko w lesie z tomkowych papierow, i zabawial sie jego wizytowkami.Policja pobrala slady, zobaczymy czy znajda sprawce. Tommy zas nauczyl sie dzis zamykac samochod, i obslugiwac nowe radio, ktore pojechalismy kupic po pracy.

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Lato.

Uprzejmnie donosze, ze u nas wszystko dobrze. Pracujemy bardzo duzo, kilka ostatnich dni mam wrazenie ze mieszkam w pracy, a zapewne rozmawiam wiecej z moimi wspolpracownikami i podopiecznymi niz z mezem i dziecmi. Ale juz zaczynam wychodzic na prosta, jeszcze tylko ciezki jutrzejszy dzien i wchodze w spokojniejsza faze na moim zwariowanym grafiku. Jeszcze TYLKO 4 tygodnie i zaczynam urlop:) Pogode mamy fantastyczna, dzieci nawet w przedszkolu milo spedzaja czas, opowiadaja o wodnych bitwach, wyscigach motorowek w basenie itd. Nie musze miec wyrzutow sumienia ze nasze wakacje przypadaja dopiero pod koniec lipca.
A to juz kilka zdjec z piatku. Kiedy to obchodzilismy noc swietojanska. Zaprosilismy naszych sasiadow, Jeanette ze Stefanem wraz dziecmi, oraz Larsa z corka Marie.Ja bylam odpowiedzialna za jedzienie, sasiedzi zas za wystroj. Po powrocie z pracy na srodku trawnika zastalam tradycyjny krzyz midsommarowy:) Sasiedzi staneli na wysokosci zadania.



W sobote przyszlo mi pracowac extra, zrobilam to bez wiekszego zmartwienia, godziny ponadliczbowe i to w wielkie swieto, taka gratka nie zdarza sie czesto.
Niedzila zas uplynela nam gospodarczo. Koszenie trawy, przycinanie zywoplotu, rozstawianie basenu, mielismy co robic jednym slowem. W odwiedziny przyjachali do nas rowniez Ania z Danielem i Ella. Bianca w koncu mila kogos do zabawy w swoim wzroscie, a nie tylko Julke, Alve i Olofa. Kilka niedzielnych fotek.Dodam jeszcze, ze woda w momenicie nalewania do basenu miala co najwyzej 10 stopni, nie odwiodlo to jednak Julki. Dzis mamy juz 20 stopni. A ja zaliczylam pierwsza lekcje nauki Julki plywania. "Strzaleczke" mamy opanowana do perfekcji:)