Plyniemy na wyprawe numer dwa naszego wspolnego zeglowania. Najpierw kierujemy sie na nasza wyspe.
Sauna to jedno z naszych ulubionych miejsc na wyspie, tutaj juz po saunie.
Wieczorne widoczki, musza rowniez zostac uwiecznione.
Wyruszamy w droge do Kristinehamn. Piekna trasa, 6 godzinna podroz pokonujemy bezproblemowo, dziadek Jacek dba aby brzuchy byly pelne.
Przystan w Kristinehamn poznalismy juz w zeszlym roku. Z przyjemnoscia skorzystalismy z wygod cywilizacji.
Gra w mini golfa przypadla do gustu rowniez babci Alicji i dziadkowi.
Poranek przywilal nas mgla i szaroscia. Klarujemy zaglowke i wyruszamy w droge powrotna na Nabben.
Tutaj jak zwykle piekna pogoda, Julki po dlugim rejsie nie musimy namawiac na kapiel. Dodaje z duma, ze Julka odwazyla sie sciagnac kamizelke asekuracyjna, skokow do wody nie ma konca.
Bianca "pilnuje" starsza siostre.
Julcia nadal w wodzie, w promieniach zachodzacego slonca.
Julka nie tylko plywa bez kamizelki, rowniez udalo jej sie zglebic tajniki wioslowania. W zeszlym roku brak jej bylo kordynacji ruchow oraz cierpliwosci. Teraz radzi sobie bez problemow, lodka "slucha" jej sie w kaznej sytuacji, nawet robiac jako wodna taksowka.
Czas na powrot. Uciekamy przed burza, ktora rozpeta sie za kilka godzin, w akwenie portowym zaczyna padac deszcz. Julka "prowadzi" zaglowke na silniku, pilnie sluchajac wskazowek taty Tomka.