piątek, 9 kwietnia 2010

Sto lat, Juleczko!


Przeczytalam w ostatnim numerze szedzkiego miesiecznika "My rodzice" o blogowych dzieciach za 15 lat. O tym jak beda sie wsydzic, za to co my teraz wypisujemy w niezliczonej ilosci blogow rodzinnych. O pierwszych zabkach, kupkach na nocniczkach,wynikach w nauce itd. Moze i beda sie wstydzic, ale zapewne z duza przyjemnoscia przeczytaja czesc postow. Ten post jest dla Ciebie Juleczko.
Kochana coreczko! Rowno piec lat temu, walczylismy ( tata- Tommy bral bardzo czynny udzial w Waszych porodach , trudno mi sobie wyobrazic te chwile bez Niego)na porodowce. Tak bardzo chcialam abys urodzila sie jeszcze przed polnoca. Ale sie nie udalo. Dwie i pol godziny po 12 w nocy naszym oczom ukazal sie najwiekszy cud pod sloncem. Nasza coreczka- Juleczka!
Moja kochana rozbrykana 5- latko! Abys zawsze byla zdrowa, szczesliwa i tworcza! I choc od czasu do czasu sluchala sie mamy i taty:) Milego dnia, kochanie!
Ps. Na zdjeciu Julia jest przebrana za tradycyjna wiedzme wielkanocna.

środa, 7 kwietnia 2010

Bianeczka na Galtis

Galtis to nazwa szczytu polozonego 30 kilometrow od domku letniskowego.Wysokosc 806 metrow nad poziomem morza. W lecie wjezdzamy na szczt samochodem aby podziwiac przepiekne widoki w czasie bialych nocy, zima zas zjezdzimy z Galtis na nartach.
Dzis Bianca po raz pierwszy miala na nogach narty. Tubylcy powiadaja, ze na nauke jazdy na nartach nigdy nie jest za wczesnie, jak tylko dzieci stoja o wlasnych silach dostaja buty narciarskie. Julka miala niespelna 3 latka kiedy zaczela jezdzic, Bianca ja przebila, za 5 dni skonczy 2 latka:)
Jak jej poszlo, ocencie sami. Dodam tylko, ze wytrzymala dwie godziny. Zapewne dalaby rade wiecej, ale kregoslup taty- Tomka nie dal rady. Nauka jazdy maluchow nie nalezy do najlatwiejszych.
Julia zas szalala na duzej gorce, wybierajac coraz bardziej skomplikowane zjazdy. Ulubionym stylem jest skakanie, czyli wjezdzanie na specjalnie usypane gorki pelnym rozpedem. Mi robi sie niedobrze na sam widok. A moja pierworodna krzyczy: mama szybciej!Dziekuje bardzo, zadawalam sie w zupelnosci "normalna" jazda slalomem.





Filmik zalacze po powrocie do domu.
Jutro wybieramy sie na jarmark wiosenny do Arvisjaur oddalonego okolo 90 km.

wtorek, 6 kwietnia 2010

Poswiatecznie.

Dzis rano po 3 dniowej wizycie nasi przyjaciele wrocili do Karlstadu. Okazuje sie ze 1000 kilometrowa trase mozna pokonac w ciagu 10 godzin, nie przekraczajac predkosci 120 km na godzine. Jeszcze jeden dowod, ze raj mojej tesciowej nie lezy na koncu swiata:)
Wczorajszego wieczoru udalo nam sie przezyc cos na co czekalam 4 lata. Zorze palarna. Wczoraj to niespotykane zjawizko ukazalo sie naszym oczom. Przezycie niesamowite. Nagle cale niebo roztanczylo sie tysiacem barw, w duzej przewadze zielnych i rozowych odcieni. Kolorowy dym zawisl nad naszymi glowami. Prawdziwa uczta dla oczu i duszy. Niestety zrobienie dobrego zdjecia graniczy z cudem. Dysponowalismy czterema aparatami, od prostego do bardzo zaawansowanego techniecznie oraz kilkoma komorkami. Zrobilismy zapewne ponad 1oo zdjec ale tylko kilka mozna zaliczyc do udanych. Oto dwa, uchwycone przez mojego meza:)

Kolejne zdjecia zrobione sa dzisiejszego popoludnia. Wybralismy sie skuterem na pobliski szczyt, wysokosc okolo 1000 metrow nad poziomem morza.Rowniez niezla uczta dla oka lubiacego piekne widoki. Po przyjezdzie do domu obiecuje wsadzic krotki film nagrany na szczycie.( Z internetem bezprzewodowym zajelo by mi to kilka godzin)




Na koniec dziewczynki na swojej ulubionej gorze snieznej oraz po przejazdze skuterowej. Julka kocha skuter, i jest to milosc od pierwszego wejrzenia.Jak tylko nadarza sie okazja wsiada na skuter i caly czas chcialaby jezdzic. Bianca zas nie podzielala jej zainteresowan. Od poczatku pobytu omijala skuter szerokim lukiem, a my nie namawialismy jej. Bylam prawie pewna, ze przyjdzie i czas na Biancowe zaintresowanie glosna i szybka maszyna. I tak wlasnie sie stalo. Dzis gdy wybieralysmy sie z Julia na przejazdzke, Bianca po prostu wdrapala sie na skuter. I pojechalysmy:)
Na jutrzejsze przedpoludnie zaplanowalismy narty. Zobaczymy jak Bianca poradzi sobie na stoku, obiecalismy jej ze bedzie mogla sprobowac swoich sil na deskach:) Zobaczymy jak poradzi sobie nasza Zosia- Samosia!

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Laponskie sloneczko.

Pogode mamy cudna. Cale dnie spedzamy na swiezym powietrzu. Wczoraj bylismy na nartach, pogoda dopisala, humory rowniez. Zyc nie umierac!Na blogowanie ogolnie brak czasu. Wieczorami wypatrujemy zorzy polarnej przy lampkach wina,siedzimy w saunie i cieszymi sie z towarzystwa naszych przyjaciol Madelen i Andreasa. Teraz cale towarzystwo pojechalo na ryby, na gospodarstwie zostalysmy same z Bianca i psem. Korzystajac z tesciowego interentu, wklejam pare zdjec z minionych dni.


A oto ulubione zajecie Juli.