sobota, 25 lutego 2012

Sobota w Sunne

O 8.00 rano wyszlam z pracy. Trzy godziny pozniej konczymy pakowac samochod, jedziemy na narty. Do Sunne, miejscowosci oddalonej o 60 kilometrow, tam wciaz jest sniegu pod dostatkiem. Tommy ambitnie probuje zapakowac rodzine do sportowego subaru.
 Nic z tego. Jedziemy rodzinnym samochodem, subaru nie spelnia sie na dluzsze wyjazdy z  naszymi walizami.
 Jest slonce, snieg i cieplo, ktore nas zaskoczylo. U nas bardzo wialo, nastawilismy sie na wietrzna pogode w gorach. Dobre polozenie wyciagow zrobilo swoje, wysokie drzewa chronia nas przed wiatrem.




  Odkrywamy nowy talent Bianci. Slalom sprawia jej przyjemnosc ale chyba rosnie nam nowa Justyna Kowlaczyk. Biance brak tej zacietosci w ujezdzaniu nart jaka posiada Julka. Bianci pasja sa biegowki. Przed wyjazdem na polonoc koniecznie musimy takowe nabyc.
Czas na lunch na stoku. Na brak apetytow nie narzekamy, wszystko smakuje wysmienicie. 
  Posileni, ruszamy znow na stoki. Siedzimy w powietrzu jak to okresla Bianca. Siedze jak na szpilkach, nie lubie wyciagow krzeselkowych, zdecydowanie wole najzwyklejszy orczyk, niewygodny, ale lubie pewnie stapac po ziemi.
     Z gory Bianca zjezdza na szelkach. Gogle na oczy, tu czuc , ze mamy dzis wietrzny dzien.


     Godzina 16.30 zamkneli stok ku rozpaczy naszej corki. Nie chce sluchac, ze jeszcze sezon dla nas sie nie konczy. Lzy tocza sie jak grochy. Nam tez przykro, aczkolwiek z  przyjemnoscia mysle o sciagnieciu butow narciarskich. Ogolnie warunki byly trudne, snieg o konsystencji cukru a pod nim pokrywa lodowa. Szwedzi nazywaja to pokrywa- zlamanych nog.
Wpadamy do domu, myjemy sie, przebiaramy sie i jedziemy na obiad do Ani i Daniela. Superowy dzien. Wykorzystalam maksymalnie 24 godzinne wolne. Jutro spedze caly dzien w pracy.

czwartek, 23 lutego 2012

W stadninie.

Wiosna. Dzis slupek rteci doszedl 11 stopni w poludnie. Nie chce sie wierzyc, ze to mozliwe ze wiosna tuz, tuz. Zapewne snieg jeszcze spadnie niejeden raz ale dzis bylo czuc wiosne kazda czastka ciala i duszy. Tommy przyjechal z podrozy sluzbowej na godzine przed wyjazdem do stadniny. Ja wybralam sie z psina na porzadny spacer, Tommy pojechal z dziewczynami na konie.
           Wiem, jak Julke cieszy moja obecnosc na jej zajeciach pojechalam wiec nacieszyc oko corcia.


                                           Impero, nowy zakup prosto z Polski.
                                                       Lenzo
                                           Brandy, na ktorym Julka dzis jezdzila.
                                 Moja prywatna krolewna Bianca, z ketchupem na brodzie:)
Dzis komorkowa jakosc zdjec.

środa, 22 lutego 2012

Kilka zdjec i filmy

Niedzielny poranek. Z milosci do moich corek jade zobaczyc jak sobie radza na lodowisku. Julka pod okiem trenerow, Bianca pod czujnym okiem taty.



 Po lyzwach sasiedzi zaprosli nas na ognisko i kielbaski z kija, kawa jak zwykle smakowala wysmienicie!
 Wczorajsze dopoludnie. Wiosne czuc w powietrzu. Choc zdaje sobie sprawe, ze do wiosny jeszcze daleko otwieram drzwi i pozwalam psu wygrzewac sie na sloncu.

  Dzisiejsze popoludnie. Wczoraj wieczorem u dziadkow Julka zle sie poczula, przyszedl na nas czas. Jelitowki bardzo nie lubimy. Julia bardzo narzeka na bol brzuszka, do tego byla bardzo smutna gdyz nie mogla jechac dzis na szkolke narciarska. Lzy lecialy ciurkiem. Za oknem caly swiat chyba placze nad Julka bo deszcze leje okropnie, boje sie ze do jutra piekny sztuczny snieg na naszej gorce pozostanie tylko wspomnieniem. Szkoda, na szczescie pocieszamy sie mysla o zblizajacym sie wyjezdzie na polnoc.

Filmy z niedzieli na lodowisku: