piątek, 18 marca 2011

Amanda

Dzis odwiedzili nas Anetka z Danielkiem oraz malutka 6-tygodniowa Amanda. Bianca szalala z Danielkiem, a Julka opiekowala sie Amanda:)


Ps. Dzieki Anetko za bardzo mile spedzony dzien.

czwartek, 17 marca 2011

Spacerek i pacerek...

Julia chodzi na spacerek, Bianca na pacerek. Alva går/idzie/, Farah biega jak szalona a ja fotografuje.



wtorek, 15 marca 2011

Sezon rowerowy rozpoczety.

Julka w domu, zycie powraca do normy. Stesknine siostry rozpoczely dzis zycie o 6 rano!!!( Zazwyczaj spia do 9) Odznaki milosc, krzyki, bitwy oraz "zbuntowana" Bianca nie pozwolily mi odetchnac ani na chwile, dobrze ze tzw sadne dni zdarzaja nam sie nie za czesto! Dzis brakowalo taty w domu.
A za oknem pomimo zalegajacego wokol nas sniegu w powietrzu unosi sie zapach wiosny ( moj tesc zawsze powiada, ze to psie gowna, wychodzace na powierzchnie, a nie wiosna:) Spedzilysmy wiec duza czesc dnia na swiezym powietrzu, dziewczynki bardzo stesknily sie za swoimi rowerami.


poniedziałek, 14 marca 2011

Buntownik w obiektywie.

Pomimo, ze bunt trzylatka nie jest mi obcy, moje nerwy sa wystawiane ostatnio na czeste proby. Liczenie do 10 to zdecydowanie za malo:) dopiero przy 50 zaczynam trzezwo myslec. Bianca sprzeciwia sie doslownie wszystkiemu! Wychodzmy z domu- NIE, idziemy do domu-NIE, kladziemy sie spac-NIE, jak na razie jedzienie jest na TAK- ale jedzenie to cos co Bianca kocha ponad wszystko. Dzis wyjscie z domu zajelo nam okolo godziny, mialam wolny dzien, nie spieszylo nam sie wiec bylo ok. W takim dniu moge pedagigicznie "zalatwiac" sprawy, gorzej jak trzeba jechac do pracy i odstawiac buntownika do przedszkola. A ten nie chce myc zebow, ubrac sie, biega do szafy kilkakrotnie zmieniajac np skarpetki, ktore jej zdaniem nie paduja do reszty ubran, nagle dostaje olsnienia i znajduje dawno zapomniana lalke, ktora nalezy sie zajac itd
Dzis wlasnie skarpetki okazaly sie ogniskiem zapalnym, najpierw byla niezadowolona z tych ktore przygotowala wczoraj wieczorem, potem nowe okazaly sie rowniez niedobre, nastepnie schowala gdzies te pierwsze i nie mogla ich znalezc, cyrk! Skonczylo sie na tym, ze wyszlam z domu sama, a Bianca dolaczyla do mnie po 15 minutach. (miala przygotowany w przedpokoju kombinezon) Jak juz jestesmy na dworze to corcia najszczesliwsza na swiecie, ale kazda zmiana to placz i rozpacz. Przyznam sie, ze znajomosc psychologii, pedagogikii, biomedykii i innych przedmiotow, ktore studiowalam przez kilka lat wcale nie jest przydatnych w zetknieciu z moja ekstremalna corcia:) dobrze, ze cierpliwosc to drugie moje imie!






Ps. Julcia w drodze, myslimy ze kolo polnocy dojada na miejsce. Wszystko juz czeka na Juleczke, nie moge sie doczekac, nawet Bianca zainteresowala sie przyjazdem starszej siostry:)