Dzis na prawde krociutko.
Wczorajszy dzien zlecial szybciuko. Rano pojechalismy do miasta na zakupy zwiazane z jutrzejszym chrztem Elli, powrot do domu, obiadek, a pod wieczor poszlismy na ryby nad rzeke. Lowilismy kolo 10 minut :) po czym Julka zaczela wchodzic do rzeki az woda przelewala sie przez kalosze, a Bianca chciala isc w jej slady.Musialam ja trzymac a Ona krzyczala ze zlosci, kapiac mnie probowala sie wyswobodzic z moich ramion i biec do rzeki. A to wszystko w strugach deszczu, ktory padal nieprzerwanie od samego rana. Trudno powiedziec, ze rodzinne polowy okazaly sie sukcesem.
Dzisiejszy dzien spedzilam w pracy. Tommy z dziewczynkami rzadzili sie dzis sami, ponoc bez wiekszych zgrzytow.
Jutro o 10.00 Ania i Daniel chrzcza swoja coreczke Ella. Wiecej szczegolow jutro wieczorem.
Tyle na dzis.Pozdrawiam.
sobota, 23 maja 2009
piątek, 22 maja 2009
Aneczko dla Ciebie:)
Prosze Cie bardzo zajrzyj pod ten link.
http://www.youtube.com/watch?v=l3e48gSeV2c
http://www.youtube.com/watch?v=l3e48gSeV2c
czwartek, 21 maja 2009
Niuniulek
Jutro moja malenka siostrzyczka obchodzi swoje urodziny. Rowno 25 lat temu spalam u dziadkow w Szczecinie. 21 maja mama pojechala do szpitala rodzic moja siostrzyczke. Dzien wczesniej 20 maja odbyla sie moja Pierwsza Komunia, dzien pozniej sie rozchorowalam a mama dostala boli porodowych. Nie zapomne nigdy gdy tata zadzwonil do babci, z wiadomoscia ze urodzila sie Aneczka. Pamietam jak dzis rosol, ktory kazano mi jesc i lzy ktore laly sie do talerza- tak bardzo chcialam jechac do szpitala przywitac MOJA siostrzyczke. A tu kategoryczny zakaz. Alez ich wszystkich wtedy nienawidzilam; taty, babci, dziadka. Oddzial noworodkow przechodzil wlasnie generalny remont i chyba jeszcze byla jakas choroba na oddziale, nie bylo wiec mowy o moich odwiedzinach. A ja tak bardzo pragnelam zobaczyc JA, moja wyteskniona siostre! Wierzyc mi sie nie chce, ze jutro moj Niuniulek konczy 25 lat.Calkiem dorosly wiek. A dla mnie Niunius jest dalej Niuniusiem i chyba nigdy nim nie przestanie byc, choc nazywanie 25 letniej kobiety Niuniulkiem- nie brzmi byc moze zbyt wiarygodnie:) Pamietam rowniez powrot do domu. Brazowa kolyske stojaca pod skosem w pokoju rodzicow, ktora mama pozwalala mi delikatnie bujac, pamietam tez prasowanie pieluch. Oj! Jaka bylam dumna. Prasowalam samodzielnie pieluchy tetrowe mojej siostry. Dla 9-lataka bylo to nie male przezycie.Potem pamietam juz bieganie za Ania i pilnowanie aby sie nie wywracala, musiala byc wtedy w wieku Bianci, chodzilysmy za raczke pod domem,a Ona ciagle chciala wlazic na krawezniki, a nie isc jak ja chcialam po ulicy. Juz wtedy robila ze mna co chciala! Oczywiscie chodzilysmy wiec po wszystkich kraweznikach. Przez kolejnych 16 lat Niuniulek towarzyszyl mi wszedzie gdzie tylko sie dalo. Zaprowadzalam Ja do przedszkola, odbieralam, czesalam warkocze i robilam nalesniki. Te ostatnie zawsze jak mama byla w pracy. Do dnia dzisiejszego zawsze jak zaczynam smazyc nalesniki to mysle z usmiechem o Aneczce.Mam nadzieje, ze moje corki bedzie laczyc taka przyjazn jaka nas laczy. Ostatnie wyrazne wspomnienie z czasow wspolnego mieszkania to zbuntowana Anka, w brazowym dlugim swetrze, undergroundach- ktore wspolnie kupowalysmy i kolorowych wlosach, raz czerwonych, potem zielonych,a i niebieskie tez bywaly.Cudnosci moje kochane. Sliczniutka wtedy bylas! Dobrze tez pamietam jak mnie terroryzowalas z papierosami. Bywalo ze musialam Ci placic za milczenie. Ze tez sie na to dawalam nabrac:) Za pare miesciecy mija 9 lat od mojej przeprowadzki z domu. 9 lat w ciagu ktorych jestem siostra wakacyjna-feryjno-telefoniczna. Zapewne duzo stracilam z zycia mojej kochanej malenkiej siostrzyczki. Ale nie zmienia to faktu, ze kocham ja bardzo bardzo mocno! Kochana Aneczko! Z okazji Twoich 25 urodzin zycze Ci spelnienia wszystkich najskrytszych marzen tych wielkich i tych malutkich. Zycze Ci abys zawsze byla szczesliwa i abys w kazdym dniu znalazla cos z czego bylabys zadowolona. Zycze Ci abys za kilka tygodni bezstresowo zostala Pania Magister, abys znalazla swoje upragnione autko i aby Ci ono dobrze sluzylo. A przede wszystkim zycze Ci duzo, duzo milosci, aby Wam sie dobrze ukladalo z Konradem i abyscie zawsze byli szczesliwi, zdrowi i usmiechnieci.Do zyczen oczywiscie dolanczaja sie Tommy, Julia oraz Bianca. Farah przesyla szczere lizniecie,a Issa mialkniecie.
STO LAT SIOSTRZYCZKO!
STO LAT SIOSTRZYCZKO!
środa, 20 maja 2009
Ksiezniczka z piekla rodem :)
Tylul dzisiejszy odnosi sie do naszej ukochanej Juleczki-diabelka pospolitego. Nerwus z Niej straszny. Piekna a bestia. Panna Julka zachowuje sie od paru dni jak naburmuszona nastolatka, ktorej hormony robia wode z mozgu:) Nic sie panience nie podoba, na wiekszosc reaguje krzykiem i brzydko sie do nas odnosi. Typowa nastolatka. Czy aby nie za wczesnie?
Tu Julcia zanosci sie od placzu, bo Tommy kazal jej nalozyc bluze,zeby nie zmarzla na boisku. Histeria trwala dobre 10 minut. Przy totalnej ignoracji z naszej strony. Nauczeni doswiadczeniem juz wiemy, ze z Julka sie nie dyskutuje.
Rozowym podkoszulkiem,ktorego tak bardzo Julia nie chciala zakryc bluza nie nacieszyla sie dlugo. Miala go na sobie kolo 10 minut. Wsiadajac do samochodu zauwazylam, ze cala twarz i brzuszek Juleczki pokrywa "pokrzywka" wszedzie malenkie babelki, jak po poparzeniu pokrzywa. Szybko zmienialismy podkoszulek i mylismy dziecko. Pol godziny pozniej nie bylo sladu po babelkach. Julcia jest uczulona na jakis skladnik chemiczny w srodkach pioracych. Koszulka byla nowa a ja jej wczesniej nie wypralam. Zdarzylo nam sie to juz wczesniej ze strojem przeciwslonecznym. Mysle ze po wypraniu bluzeczki Julia bedzie mogla smialo ja uzywac.Musze pamietac na przyszlosc,ze wszystkie rzeczy, ktore sa produkowane w "niepewnych zrodlach" trzeba wyprac przed uzyciem.
Tutaj obudzona Bianeczka, ze swoja ukochana laleczka. Od kilku dni Bianca ciaga lalke ze soba,plus namietnie wciska guziczek na brzuszku lali i slucha. A lalka mowi: mama,tata, smieje sie(skrzeczy) oraz placze- na placz Binca reaguje przytulaniem i kolyskaniem laleczki. Wszystko wyglada przecudnie:)
Julka w oczekiwaniu na rozpoczecie treningu pozuje dla mamusi:)
Bianca z odrobina podejrzliwosci przyglada sie boisku.
A tu nareszcie Juleczka i Tommy w akcji.
A na koniec moja przepiekna "polska magnolia", moja ogrodnicza duma!!! Z roku na rok coraz wieksza i piekniejsza.
Tu Julcia zanosci sie od placzu, bo Tommy kazal jej nalozyc bluze,zeby nie zmarzla na boisku. Histeria trwala dobre 10 minut. Przy totalnej ignoracji z naszej strony. Nauczeni doswiadczeniem juz wiemy, ze z Julka sie nie dyskutuje.
Rozowym podkoszulkiem,ktorego tak bardzo Julia nie chciala zakryc bluza nie nacieszyla sie dlugo. Miala go na sobie kolo 10 minut. Wsiadajac do samochodu zauwazylam, ze cala twarz i brzuszek Juleczki pokrywa "pokrzywka" wszedzie malenkie babelki, jak po poparzeniu pokrzywa. Szybko zmienialismy podkoszulek i mylismy dziecko. Pol godziny pozniej nie bylo sladu po babelkach. Julcia jest uczulona na jakis skladnik chemiczny w srodkach pioracych. Koszulka byla nowa a ja jej wczesniej nie wypralam. Zdarzylo nam sie to juz wczesniej ze strojem przeciwslonecznym. Mysle ze po wypraniu bluzeczki Julia bedzie mogla smialo ja uzywac.Musze pamietac na przyszlosc,ze wszystkie rzeczy, ktore sa produkowane w "niepewnych zrodlach" trzeba wyprac przed uzyciem.
Tutaj obudzona Bianeczka, ze swoja ukochana laleczka. Od kilku dni Bianca ciaga lalke ze soba,plus namietnie wciska guziczek na brzuszku lali i slucha. A lalka mowi: mama,tata, smieje sie(skrzeczy) oraz placze- na placz Binca reaguje przytulaniem i kolyskaniem laleczki. Wszystko wyglada przecudnie:)
Julka w oczekiwaniu na rozpoczecie treningu pozuje dla mamusi:)
Bianca z odrobina podejrzliwosci przyglada sie boisku.
A tu nareszcie Juleczka i Tommy w akcji.
A na koniec moja przepiekna "polska magnolia", moja ogrodnicza duma!!! Z roku na rok coraz wieksza i piekniejsza.
wtorek, 19 maja 2009
Wtorek
Z rana obudzil nas telefon, dzwonili z przedszkola z przypomnieniem,ze dzis ma sie odbyc zalegly "jogging przedszkolny" ktory z powodu ulewnego deszczu nie odbyl sie w ubiegly czwartek. Mialysmy 40 minut do wyjscia z domu.Udalo sie. Punktualnie o 9.45 Julia stawila sie na zbiorowa rozgrzewke. A potem start.I pobiegli.Trasa wiodla przez las, wszystkie dzieci plus opiekunowie dzielnie walczyli az do mety. My z Bianca zostalysmy na terenie przedszkolnego placu zabaw. Wszystkie dzieci po przybyciu na mete nagradzane byly oklaskami oraz lodami. Julka uplasowala sie calkiem niezle w swojej grupie wiekowej. Walczyla dzielnie. Zostalysmy w przedszkolu do godziny 11.30 kiedy to dzieci poszly na lunch.( Bianca wtopila sie bez problemu w krajobraz przedszkolny.Znalazla sobie rowerek-na ktorym kazala sie wozic,potem zadowolona bawila sie w piaskownicy) Wrocilysmy do domu, zjedlismy rowniez male co nieco, i Bianca poszla spac. Julka skakac na trampolinie, a ja odgruzowywalam dom po dwudniowym zaniedbaniu. Potem spacerek,powrot Tomka z pracy, obiadek, ponownie wyjscie na dwor.I zrobila sie 20.00. Dziewczynki poszly spac, a ja pobieglam do ogrodu. Rece znow mi opadaja, chwasty rosna z wieksza szybkoscia niz ja je wyrywam:( Poszyscilam truskawki, probowalam dojsc do ladu z gorna rabatka ale chyba mnie to przerasta. Wynioslam pare wiader chwastow ale efekt mnie nie zachwycil.
Jutro Julia idzie na 9 do przedszkola, a ja musze jechac na zakupy bo juz tylko swiatlo mamy w lodowce :) Na 17.30 szkola pilki noznej. Julka juz nie moze sie doczekac, od soboty jest dumna posiadaczka; butow pilkarskich, ochraniaczy, podkolanowek ( dobrala sobie czerwone pasujace do bialo-czerwonych butow)Mielismy w sklepie duzy problem z wyborem spodenek i podkoszulki. Julia kategorycznie sprzeciwila sie naszemu wyborze. Ostrym rykiem zareagowala na czarno-granatowy zestaw. Musielismy zmienic sklep. W nastepnym sklepie sportowym znalaza sobie sama rozowy podkoszulek i w ostatecznosci przekonala sie do czarnych spodenek.
Buziaki dla czytelnikow.
Jutro Julia idzie na 9 do przedszkola, a ja musze jechac na zakupy bo juz tylko swiatlo mamy w lodowce :) Na 17.30 szkola pilki noznej. Julka juz nie moze sie doczekac, od soboty jest dumna posiadaczka; butow pilkarskich, ochraniaczy, podkolanowek ( dobrala sobie czerwone pasujace do bialo-czerwonych butow)Mielismy w sklepie duzy problem z wyborem spodenek i podkoszulki. Julia kategorycznie sprzeciwila sie naszemu wyborze. Ostrym rykiem zareagowala na czarno-granatowy zestaw. Musielismy zmienic sklep. W nastepnym sklepie sportowym znalaza sobie sama rozowy podkoszulek i w ostatecznosci przekonala sie do czarnych spodenek.
Buziaki dla czytelnikow.
poniedziałek, 18 maja 2009
Ciezki dzien.
To byl ciezki dzien.
Zaczal sie pare minut po 6 rano. Zwleklam sie z lozka pelna nienawisci dla calego swiata, a cala wine kladlam na prace, bo to wlasnie z jej powodu musilam rozpoczac dzien w srodku nocy. ( na zlosc jeszcze dzien byl bardzo pochmurny) Szybka toaleta poranna i pobudka dziewczynek. Bianeczka z usmiechem na twarzy, zaciekawiona buszuje na lozku. Z Julka bylo o wiele gorzej. Ubieranie i mycie zebow odbywalo sie "na spiocha". Ksiezniczka obudzila sie dopiero na dobre po wyjsciu z domu- w strugach deszczu. Wspolnie z Julia pojechalysmy do dziadkow, gdzie zostawilismy Biance, a potem do przedszkola. Punktualnie o 8.30 bylam w miescie gdzie w hotelu Scandic mielismy sie stawic na tzw. "Dzien planowania" . Nasz pracodawna wynajal nam przestronny pokoj konferencyjny do godziny 17.00. Dostalismy super sniadanie hotelowe, nastepnie lunch oraz popoludniowa kawe. Nie pozostawalo nic innego jak tylko planowac, planowac i jeszcze raz planowac. Mialam nadzieje, ze moze uda nam sie skonczyc wczesniej, ale nic z tego. Punktualnie z 17 wyszlismy z hotelu.
Zmeczona jak pies wyruszylam w droge do Vålbergu
U babci Halinki czekaly na mnie dwie stesknione coreczki, Tomus oraz rozszalaly pies:) Posiedzielismy chwile u tesciow i kolo 19 zjechalismy do domku.
Na jurto zaplanowalismy mulenie batona :)
Zaczal sie pare minut po 6 rano. Zwleklam sie z lozka pelna nienawisci dla calego swiata, a cala wine kladlam na prace, bo to wlasnie z jej powodu musilam rozpoczac dzien w srodku nocy. ( na zlosc jeszcze dzien byl bardzo pochmurny) Szybka toaleta poranna i pobudka dziewczynek. Bianeczka z usmiechem na twarzy, zaciekawiona buszuje na lozku. Z Julka bylo o wiele gorzej. Ubieranie i mycie zebow odbywalo sie "na spiocha". Ksiezniczka obudzila sie dopiero na dobre po wyjsciu z domu- w strugach deszczu. Wspolnie z Julia pojechalysmy do dziadkow, gdzie zostawilismy Biance, a potem do przedszkola. Punktualnie o 8.30 bylam w miescie gdzie w hotelu Scandic mielismy sie stawic na tzw. "Dzien planowania" . Nasz pracodawna wynajal nam przestronny pokoj konferencyjny do godziny 17.00. Dostalismy super sniadanie hotelowe, nastepnie lunch oraz popoludniowa kawe. Nie pozostawalo nic innego jak tylko planowac, planowac i jeszcze raz planowac. Mialam nadzieje, ze moze uda nam sie skonczyc wczesniej, ale nic z tego. Punktualnie z 17 wyszlismy z hotelu.
Zmeczona jak pies wyruszylam w droge do Vålbergu
U babci Halinki czekaly na mnie dwie stesknione coreczki, Tomus oraz rozszalaly pies:) Posiedzielismy chwile u tesciow i kolo 19 zjechalismy do domku.
Na jurto zaplanowalismy mulenie batona :)
niedziela, 17 maja 2009
Weekend.
I po weekendzie. Minal niesamowicie szybko (jak zwykle)
Wczoraj bylismy na grillu u Anety i Gunnara. Wieczor minal szybciutko przy dobrym jedzonku i festiwalu Eurowizji. Do domu wrocilismy dobrze po polnocy.
Dzis Tommy powalczyl z weranda a o 16 pojechalismy do Kosciola na zakonczenie kolka muzycznego. Dzieciaki odspiewaly ( duza czesc "przestala" swoj wystep, miedzy innymi Julka) piosenki ktore uczyly sie w tym semestrze. Potem kawa, lody, sok oraz "specer z pytaniami"- spaser podczas ktorego odpowiada sie na pytania pozostawiane w roznych miejscach. Nastepnie ogladnelismy przedstawienie cyrkowe. Na koniec rozdano upominki dla wszystkich dzieci. Oto pare zdjec.
Subskrybuj:
Posty (Atom)