W sobotni wieczor bylismy u Madelen i Andreasa na sushi. Pierwszy raz jadlam "domowe" sushi. Zawsze wydawalo mi sie ze TEGO sie nie da zrobic w domu. Mylilam sie. Sushi Andreasa bylo przepyszne.
Zainspirowana postanowilam sama sprobowac jak to jest zrobic sushi w domu. Rezultat na zdjeciu obok. Okazalo sie ze nie taki diabel straszny. Teraz tylko cwiczyc,cwiczyc,cwiczyc.Kiedys na pewno bede robic profesjonalne sushi:)
Z aktualnosci. Julia byla dzis w przedszkolu, miedzy innymi miala zajecia z Anna.Spotkalysmy sie w biegu, zdarzyla pochwalic Julie za niesamowita cierpliwosc oraz umiejetnosc skupienia uwagi i zaangazowanie w zajecia. Milo bylo posluchac pochwal wygloszonych pod adresem wlasnego dziecka, szczegolnie z ust osoby zupelnie obcej i obiektywnej, biorac pod uwage ze uczy dzieci od wielu lat.
Podczas gdy Julia byla w przedszkolu ja pojechalam z Bianca, Ania i Ella do miasta. Nabyc droga kupna prezenty urodzinowe dla dziewczynek. Julia zyczyla sobie dostac "prawdziwa" sukienke ksiezniczki, nie byle jakiej mianowicie Spiacej Krolewny. Znalzlam i mam nadzieje ze to wlasnie TA wymarzona kiecka. ( obrzydlistwo okropnej urody-rozowa, z dekoldem, i mnostwem falbaenk) Bianeczce zas sami wybralismy Lego Zoo. Mysle ze bedzie rowniez zadowolona.
Ponadto udalo mi sie wymienic Tomka jeansy,ktore kupil jakies dwa miesiace temu i ktore pekly mu wczoraj na tylku. Nie zartuje. Ciach i po jeansach. Oczywiscie paragon juz dawno zostal wyrzucony, ale zaryzykowalam. I bez slowa dostalam nowiutkie spodnie, oraz mnostwo slow przeprosin. To sie nazywa dobra siec. Rekomenduje. Jack & Jones. Bylysmy rowniez w Ikea, gdzie zjadlysmy lunch i zrobilysmy male zakupy.
Na jutro zaplanowane mamy sprzatanko-uladzanko. Oraz musimy zaczac myslec na powaznie o sobotnim wyjezdzie.
Tyle na dzis.Pozdrawiam serdecznie.
Aj..aj... nawet zaluje, ze nie wstalam. Wyglada smakowicie. Ina
OdpowiedzUsuńNic straconego. Okazji bedzie wiecej, przeciez musze na kims cwiczyc:)
OdpowiedzUsuń