wtorek, 29 września 2009

Juleczkowe wyjscie za maz.

Julka zaczyna wchodzic w wiek "dlaczego?".Jej pytania nie maja konca, dociekliwa przy tym jest bardzo i nie rzadko zapedza nas w tzw. kozi rog. Przy czym posmiac sie tez mozna do lez. Dzis przy obiedzie rozmowa nagle zeszla na temat przyszlosci. Julia jak dorosnie chcialaby byc pania przedszkolanka w swojej grupie.Tommy na to, ze jak bedzie dorosla to bedzie mogla byc kim tylko zapragnnie, byleby byla szczesliwa.Po czym dodal:
- Bylebys tylko nie przyszla z "czar..." do domu! ( to taki rodzinny zart:)
Julka na to powaznym tonem:
- Ale ja chce meza!!!
Na to wtracam sie ja ( z pelna powaga):
-Takiego jak tatus?
Julia:
-Nie! Takiego jak Konrad!
No prosze szwagier.Nie mam pojecia czym sobie tak zaskarbiles laski u naszego dziecka?!

Z innej beczki. Rozmawialam z nowa nauczycielka jezyka polskiego. Zajecia maja rozpoczac po powrocie z Norlandii, po godzinie co druga srode. Zgodzilam sie dowozic Julie do przedszkola o ile wypadnie to w jej wolny dzien. Nauczycielka, z ktora Julka miala zajecia w zeszlym roku, dostala roczne zastepstwo w szkole w miescie. Bianca na lekcje polskiego bedzie musiala poczekac jeszcze rok, wlasnie wszedl w zycie nowy przepis mowiacy ze lekcje jezyka ojczystego przysluguja dzieciom powyzej drugiego roku zycia.

Na koniec pare zdjec z dnia dzisiejszego. Cos nie specjalnie wyszly, nie bylo z czego za bardzo wybierac. Na poczatek moje orchideje.Nie mam pojecia jak to sie dzieje, ze sa tak piekne. Na pewno to nie jest moja zasluga:)

Bianeczka, ktora zapewne cos przeskrobala. Rozwalila cos Julce, schowala jej konika, albo ugryzla psa? Taka mina nie wrozy nic dobrego:)

Bianca dosiadla sie dzis do konika. Kazde proby sciagniecia jej z niego konczyly sie wrzaskiem. Jak tylko Julka sie zblizala krzyczala glosno:
-Mina...mina...mina...(moje, moje)

A tak ufryzurowana byla cala nasza trojka. Wszyscy sie do nas usmiechali w sklepie:) a dziadki pod konsumem zwariowali na nasz widok::))

Bylismy rowniez na kolku muzycznym. Julka wodzi tam prym. Jest jedynym czynnie chodzacym dzieckiem z zeszloriocznej grupy, zna wiec dobrze wszystkie piosenki i reguly panujace na kolku.
Jutro dziewczynki prawie po tygodniowej przerwie ida do przedszkola, ale dopiero na 11 gdyz ja zaczynam prace o 14. Julka generalnie spakowana, jeszcze tylko male drobnostki, ktore musze dopakowac w czwartek z rana.Czwartkowy poranek troszke zaczyna mnie przerazac.Musze Julcie zawiesc do dziadkow pare minut po 6, potem Biance oddac do przedszkola,a o 7 zaczynam prace.

1 komentarz:

  1. Oj... jakie piekne wnusieta!!! Czy te wloski anielskie - to takie ciche marzenie - aby je jak najbardziej upodobnic do "grzecznych aniolkow".
    Delektujcie sie ich "diablikami" - bo przez nie -
    nasze kochane dziewczyny sa wlasnie takie jakie sa - bardzo kochane!!!
    Babcia i dziadek

    OdpowiedzUsuń