Nareszcie weekend. Bardzo lubie moje wlasne, prywatne weekendy w srodku tygodnia. Wszyscy wtedy narzekaja na prace- a ja z dziewczynkami ciesze sie wolnoscia dnia codziennego. Bo tak do konca, matka dwojki dzieci nigdy nie ma wolnego- ale te prace uwielbiam!
Na wieksze pisanie sil mi jednak brak. Wyrecze sie jak zwykle zdjeciami.Zauwazyliscie zmieniony naglowek? Dzis bylo po prostu przecudownie. Choc rano po skonczonej pracy, klnelam na czym swiat stoi za nieposiadanie rekawiczek w samochodzie. Dobry kwadrans zajelo mi doprowadzenie szyb do stanu jako takiej widocznosci. Na szczescie zrobilam to dokladnie, po przejechaniu kilku kilometrow natknelam sie na rutynowa kontrole trzezwosci- policjant zapewne dalby mi nalezyta bure za zle wyczyszczone szyby. Tym razem sie udalo:) a wracajac do pogody to mielismy dzis prawdziwa zlota jesien we wszystkich mozliwych odcieniach.
A to Julka podczas wczorajszych zajec. Juz jezdzi sama! A z lodu zeszla ponoc z wielkim placzem....bo juz koniec zajec! To jest Julka, zobaczymy na jak dlugo starczy jej zapalu
Ps.Specjalnie dla Natalie. Issa spiewajaca na drzewie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz