wtorek, 29 marca 2011

Zamiatamy.

Zamiatamy, zamiatamy, zamiatamy i konca nie widac. Julce pomaganie znudzilo sie po kilkunastu minutach, na szczescie Bianca dzielnie mi pomagala do konca. Dzieki jej pomocy udalo mi sie doprowadzic czesc naszej ulicy do jako takiego wygladu. Ja zamiatalam, a Bianca wrzucala do taczki.


5 komentarzy:

  1. Nie mozesz doczekac sie .....komunalnej zamiatarki? A moze jest to proba "rzezbienia wiosenno-letniej figury"?????
    Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Komunalna zamiaatarka przyjedzie za miesciac:( a mi sie do domu nosi:( a tego wiadomo nie lubie!Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiosnę na Vinkelboda ogłaszam oficjalnie za rozpoczętą! Rytualne zamiatanie ulicy po zimie niczym przecięcie wstęgi do nowej pory Roku.

    Pamiętam, że trzeba było się trochę urobić ale efekt i smak kawy po tej operacji...bezcenne;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak nagle zrobiło się bezśnieżnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ania! Masz racje kawa na schodach byla wysmienita!!!

    OdpowiedzUsuń