Ktos musi pracowac, zeby ktos mogl sie bawic, czyli ja pracuje caly weekend. Wcale nie narzekam, bo dziewczyny swietnie sie bawia z Tomkiem.
Weekendowy tata nadrabia zaleglosci z calego tygodnia. Wczoraj wybrali sie do kina na "Ralph demolka" i obiad na miescie, czyli obowiazkowa wizyta w Mc Donalds. Dzis hokej z samego rana, a nastepnie na tor biegowkowy. Po 30 godzinach w pracy wrocilam do pustego domu, ale nie gniewam sie na nich wcale. Julka niestety smutna, gdyz zajezdzila na smierc swoje biegowki. Chyba producenci nie przypuszczali, ze mozna tak duzo ich uzywac, przezyly tylko rok. Czas na zakup bardziej profesjonalnych, Tomek znalazl w sklepie internerowym bardzo porzadne za przyzwoite pieniadze rownoczesnie, niestety rozowe;) a tego Julka nie moze zaakceptowac! Bedziemy szukac niebieskich.
Teraz wylegujemu sie na kanapie w oczekiwaniu na Melodi Festival, szwedzkie elinacje do Eurovision Contest Song.
Jutro znow spedzam caly dzien w pracy, Bianca ma zajecia baletowe i zapewne wymysla jeszcze cos ciekawego.
W poniedzialek zas rozpoczynaja sie ferie zimowe, nasze beda niestety tylko dwudniowe ale zawsze to lepsze niz nic!
sobota, 23 lutego 2013
Weekend z tata.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Macie b. dobre zycie!
OdpowiedzUsuńSciskamy.
Polonijna mama