Tegoroczna Noc Swietojanska spedzilismy pod zaglami.Wyplynelismy wczoraj kolo 11, wrocilismy dzis o 19. W zwiazku z tym ze, moj blednik nie moze znalezc stalego punktu zaczepienia, nie bede sie rozpisywac. Zdjecia same mowia za siebie.
Wyplynelsimy z naszej przystani.
Szczesliwe dziewczynki pozuja do zdjec.
Wialo na prawde solidnie.Zaglowka czesto osiagala 45 stopniowe przechylenie. Nie przeszkadzalo to Biance spac spokojnie.Julka szczesliwa zeglowala z tata.
Przybilismy do Nabben,wyspy naszego klubu zeglarskiego. Zajelismy jedno z ostatnich miejsc.
Wyspana Bianca z radoscia zaczela zabawe na plazy.
Tommy z Julia poszli przyozdabiac tradycyjny krzyz swietojanski oraz robic wianki dla dzieci.
Bianca rowniez dostala wianek, ale uwazala ze jest jej z nim zle do twarzy i nie chciala sie w nim sfotografowac.
Bianca dala sie na szczescie namowic na wianek do zdjecia grupowego.
Tradycyjne spiewanie i tanczenie w kolo krzyza swietojanskiego.
Bianca spiewa i tanczy "w miejscu"
"Stary niedzwiedz mocno spi" czyli nasza Julia z kolezanka
A tu juz wspolne biesiadowanie.
Godzina 22.00 w pelni jasno, ale dziewczynki zmeczone emocjonujacym dniem.Do tego zaczal padac deszcz. Czas na bajke i zasluzony wypoczynek. Biance jak zwykle figle w glowie, probuje nam wmowic, ze wcale nie jest zmeczona:)
Noc minela bezproblemowo.Po sniadaniu wybralismy sie na spacer po wyspie.Niestety zaczelo padac, wrocilismy na lodz i zajadamy sie owocami.( szczegolnie Bianca:)
I znow mamy lato. Dziewczyny szalaja na plazy.
Julia postanowila sie nawet wykapac. Skonczylo sie na szczescie tylko na moczeniu nog.
Wyczerpana Bianca spi, Julia postanowila sie do niej przylaczyc. My w tym czasie przygotowujemy jedzenie i prowiant na droge powrotna.
Przebudzona Bianca. Na apetyt naszego szczescia nie mozemy narzekac.Klarujemy kaczuche do wyplyniecia.Bianca pochlania kanapke.
Czas w droge. Julia nie byla szczesliwa,ze czas wracac. Dopiero po odbiciu od pomostu poprawil jej sie humor.
Zagle w gore.Czas na zeglarska przygode.
Nawet i ja zalapalam sie na zdjecie pod zaglami.
Niestety zaczelo padac.Dziewczynki bawia sie w kabinie. Bianca przy okazji wcina ciasteczka:)
Tommy dzielnie steruje ku przystani. Obylo sie bez pomocy silnika.Podsumowujac nasza zeglarska przygode: Dziewczynki spisaly sie na medal, dzielne z nich zeglarki, posluszne na wodzie, zdyscyplinowane kiedy trzeba, rozrabiaki jak mozna. Jedyny minus wyprawy, to potwierdzenie tego z czego zdajemy sobie sprawe z Tommym od paru lat: Potrzebna nam wieksza lodka, lepiej wyposarzona, nowoczesniejsza, ktora pomiesci nas i Farah, ktora tym razem musielismy zostawic u sasiadki.Jak na razie marzymy.....ponoc marzenia sie spelniaja. Ja czekam:)
Super to opisalas,zdjecia jeszcze lepsze
OdpowiedzUsuń