piątek, 16 października 2009

Podsumowanie


Na komputer brakuje mi ostatnio czasu. A nawet jesli go mam to padam na kanape ze zmeczenia, przerzucajac bezmyslnie kanaly telewizyjne.
Wlasnie mija rowno 6 tygodni przepracowanych na pelnym etacie.( mamy 6-tygodniowy grafik)Jak minely? Nawet lepiej niz sie spodziewalismy.Wszystko za sprawa dobrze funkcjonujacego przedszkola. Dziewczynki ida tam na prawde z duzo przyjemnoscia, nawet o 6.30 nie grymasza, nie robia scen rozlaki. Usmiechniete machaja nam na porzegnanie i biagna bawic sie z innymi dziecmi.
Moj grafik moglby byc zapewne lepszy, dlugie dyzury,ktore sa poukladane bardzo intenywnie sa barzo wyczerpujace. Do tego duzo zmian w pracy, dostalam o wiele wiecej obowiazkow i o wiele wieksza odpowiedzialnosc. Mam pelne rece roboty. Z drugiej strony nie powinnam narzekac. Pracujac na zmiany spedzam z dziecmi o wiele wiecej czasu niz rodzice pracujacy w systemie 7-16. Co najwazniejsze, jeszcze nie chorowalismy na tyle aby ktores z nas musialo isc na chorobowe. Mam nadzieje, ze tak pozostanie.
Od wczorajszego popoludnia zaczelysmy z dziewczynkami weekend. Dzis z rana wybralysmy sie na zakupy na weekend. Musze przyznac ze corcie sie spisuja na medal podczas zakupow jedzeniowych. Julka pomaga pakowac,przyklejac etykietki, skanowac produkty. Z Bianca troszke gorzej gdyz ta tez by chciala robic to co Julia:) jednak nie zawsze jest to mozliwe. Na szczescie zazwyczaj banan ratuje sytuacje:) Po powrocie do domu, mielismy najscie natarczywych sprzedawcow, ktorzy za wszelka cene chcieli mnie przekonac ze powinnam zmienic alarm domowy i nabyc nowy oczywiscie w ich LEPSZEJ firmie, kolo 40 minut zajelo mi pozbycie sie ich z domu! W ten sposob wszystko bylo dzis opznione. Bianca poszla spac przed 14, co najmniej godzine za pozno.O 16 musialam ja obudzic gdyz obawialm sie ze nie bedzie mogla zasnac wieczorem. Malenstwo tak smacznie spala, obudzila sie dopiero jak wyciagalam ja z kombinezonu.
Po powrocie Tomka z pracy zjedlismy obiad. A nastepnie Tommy walczyl dzielnie z brudnym piekarnikiem, ktory pare dni temu spowodowal wlaczenie alarmu przeciwpozarowego, ktory jest bezposrednio polaczony z firma ochroniarska. Bylo niewesolo, alarm wyje na calego, dziewczyny zaczynaja panikowac, a ja biegam i szukam telefonu, ktory dzwoni jak szalony. Mila pani dzwoni z pytaniem czy obiadek mi sie przypalil......tak wlasnie...spalil sie. A cholerstwo wyje na cala dzielnice, dopiero przeciag i skakanie z gazeta pod detektorem spowodowalo jego wylaczenie sie. Na szczescie Tommy doprowadzenie piekarnika do uzywalnosci postawil sobie jako sparawe honoru. Lsni 100% czystoscia.
Drugim dzisiejszym wyzwaniem dla mojego meza bylo zrobienie dyni. Musicie przyznac ze jest na prawde w tym dobry! Co roku robi nam takie dzielo. Ja za to zrobilam zupe dyniowa, mialy tez byc pestki z dyni w soli ale .......sie spalily ....w czystym piekarniku! Na szczescie nie spowodowaly wlaczenia larmu:)
Na jutro mamy zapalanowany przyjazd Madelen i Andreasa. Szykujemy dobre jedzonko na wieczor. Julcia z tata jada rano na konie, ktorych juz Julka nie moze sie doczekac.
Na koniec fotki z wieczoru, ogladamy Idola, zajadamy chipsy i popijamy cola.Ponad 80% szwedzkic rodzin robi to w piatkowe wieczory.....tzw. piatkowe rozkosze.....fredagsmys.

5 komentarzy:

  1. Nu har jag läst Din post,det skapar en del problem med översättningen,men jag förstår istora drag vad Du skriver.Du har så fantastiska barn,så vid fredagsmyset tillsammans med dem är hela veckans slit glömt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Det stämmer!!!De är fantastiska:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem co napisał Sven i może sie powtarzam ale naprawde jak żywy ROZKOSZE.Jeszcz bym chciała czasami zobaczć ciebie i Tomka na blogu na dowód,że tak zapracowani żyjecie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Za dynie Tomkowi nalezy sie pochwalka bo naprawde wyglada jak dzielo sztuki;-)Szkoda, ze nie masz czasu na komputer bo jak nic nie piszesz to mi smutno:-( Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  5. Postaram sie poprawic...wkrotce...teraz lece do pracy, popoludniowka plus nocka....buziaczki!

    OdpowiedzUsuń