poniedziałek, 13 września 2010

Zdjeciowo.

Tatusiowie: Daniel i Tommy wybrali sie dzis z dziewczynkami do Mariebergskogen. A ja cieszylam sie zasluzona samotnoscia po pracowitym weekendzie.



Podwojny szczerbol pozuje do zdjecia. Nauka jazdy na rowerze bez kolek idzie Julci opornie. Cierpliwosc nie jest mocna strona mojej corki. Julka sie wscieka, krzyczy, kopie rower, a wogole to NASZA wina, ze jeszcze nie umie jezdzic na rowerze bez kolek!!! Po kolejej niudanej probie, i placzu z tego powodu, kolka zostaly zamontowane z powrotem, tyle ze wyzej. Kiedys sie nauczy!

Panny w kapieli. Bianca powoli wychodzi z etapu "nielubienia" mycia glowy. Dzis poszlo nam sprawnie i bez wiekszego krzyku. .
A to juz okonki, zlowione wczoraj przez Tomka i dziadka Svena. Dzis znalazly sie na naszych talerzach.
Ps. Nie wspominalam, ze Julka w piatek rozwalila glowe na basenie, wchodzac do wody ( oczywiscie, nie schodami:)Przygode zakonczylismy w szpitalnym pogotowiu, gdzie glowa zostala sklejona.

4 komentarze:

  1. Moja Droga, to zupelnie jak u nas.
    Natalie, 6 lat, rzuca rowerem, bo nie umie jezdzic bez kolek bocznych. Denerwuje sie, ze Kimberly jezdzi jak szatan. Krzyczy ze zlosci na rower... Ale to tylko faza nerwusa. Trzymam kciuki za was. Pozdrowienia. Polonijna mama

    OdpowiedzUsuń
  2. Wlasnie dlatego kazalam przykrecic kolka! Szkoda ich i naszych nerwow. Pewnego dnia po prostu...pojada!!!Sciskam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. U ciebie fazą przejściową był kij za siodełkiem trzymany przez dziadka, biegającego w kółko.Ładne ryby a talerz jeszcze ładniejszy(ha,ha!)

    OdpowiedzUsuń
  4. Julka tez ma kija, ale wtedy zamiast patrzec przed siebie, sprawdza czy ktos trzyma- w efekcie laduje na ziemi.

    OdpowiedzUsuń