Nabben.To wyspa nalezaca do naszego klubu zeglarskiego. Oddalona o dwie godziny dobrego zeglowania od przystani. Doskonala odleglosc jak ma sie dzieci na pokladzie. Na Nabben plywamy od poczatku naszej zeglarskiej przygody, 9 lat. Wczoraj poplynelismy na Nabben aby sprawdzic funkcjonalnosc nowej lajby podczas dluzszego zeglowania. Spisala sie na medal, jestesmy bardzo z niej zadowoleni, i wiemy juz co trzeba zmienic i poprawic.
Ponad doba na wodzie sprawila, ze moj blednik zwariowal zupelnie,wszystko sie buja, a klawiatura wiruje,ale postaram sie wkleic zdjecia:) Dzis bedzie troche widokowkowo.
W pierwszej wyprawie na Nabben miałam okazję uczestniczyć, nie zapomniane wrażenia.
OdpowiedzUsuńWeekend super na pewno spędzony:-)
Rzeczywiscie ta pierwsza wyprawa zoltodziobow pozostanie na zawsze w naszej pamieci, przy kazdym cumowaniu na Nabben wspominam kobitke, ktora nas wtedy ratowala:)
OdpowiedzUsuńAle z was wilki morskie...SUPER!!! Zazdroszcze i teskno mi..chocby do kajaka;)
OdpowiedzUsuńVeronica> Jak czlowiek mieszkajac w kraju polozonym pod poziamem morza moze tesknic za woda?
OdpowiedzUsuńHa Ha! Ale mnie nie tyle teskno za woda co - do wody i czasu spedzanego nad nia! Czyli np kiedy siedzenia na jakiejs lajbie.... bo wody to rzeczywiscie mi nie brakuje,.... mamy ja pod samym domem bul bul bul ;)
OdpowiedzUsuń