sobota, 2 lipca 2011

Urlop

Nasz krotki urlop zaplanowalismy oczywiscie pod zaglami.We wtorkowy wieczor wyruszylismy w strone Nabben. Wiatr nie byl nam sprzymierzencem, gdyz go zabraklo, wokol nas rozcierala sie tafla jeziora vänerskiego niczym wielkie lustro. Na silniku, nie speiszac sie nigdzie poplynelismy.

Tym razem towarzyszy nam Farah. Nasz kochany psiak dostosowuje sie szybko do kazdych warunkow, rowniez na zaglowce spisuje sie doskonale.

Ja kapitanuje, Tommy probuje cos zlowic ( nieskutecznie) a dziewczynki szaleja i zajadaja sie chipsami- w koncu mamy wakacje!

Doplynelismy. Zgodnie z obietnica idziemy sie kapac. Julka postanawia wykapac sie na pomoscie dla "duzych dzieci" w kamizelce.

Farah zas pilnuje porzadku z pokladu.

Polnoc. Dziewczynki spia. Tommy ponawia proby zlowienia rybki, i tym razem bezskutecznie, ale wcale nie tym nie przejmuje, jest nam cudownie dobrze!

Sroda.Upal, zar leje sie z nieba od samego rana. Nie tylko my potrzebujemy ochlody, pies rowniez. Farah kocha wode, nie trzeba jej zachecac do poplyniecia za swoja zabawka.

Plazowania ciag dalszy.



Na Nabben zjezdaja sie codziennie nowi zeglarze. Zawiara sie przyjaznie i poznaje ciekawych ludzi. W srodowy pozny wieczor zacumowala do pomostu luksusowa 12 metrowa zaglowka. Miss Brazil. Zaloga, dystyngowany pilot z zona brazylijskiego pochodzenia oraz malutka chihuahua, ktora zaprezentowala sie w rozowym kapoku z bialymi serdeuszkami:) Julka jest zakochana w tej rasie. Cale czwartkowe przedpoludnie spedzila wyczekujac na obiecany spacer z malenkim pieskiem. Nasza corcia jest na tyle przebojowa, ze nawet wprosila sie na ogladanie luksusowej jednostki.( my nie mielismy na tyle odwagi aby sie tam wprosic, ale czego sie nie robi dla przebojowej 6-latki?!) Nie powiem bardziej zazdroscilismy jej ogladania super zaglowca niz zabawy z chihuahua. Po obejrzeniu zaglowki, Julka powiedziala mi tylko ze byly tam 4 pokoje i dwie lazienki!

Upal zaczal doskwierac Bianeczce. Z jabuszkiem w raczce umoscila sobie miejsce odpoczynku w cieniu na plazy, Farah zas dotrzymuje jej wiernie towarzystwa.

Niezmordowana Julka zas nadal siedzi w wodzie. Na pytanie czy mozna kapac sie w sukience, odpowiadam, czemu nie? W taki upal wszystko mozna.

Wieczorem zas wybralismy sie klubowa lodka na rybki. Wioslujac na zmiane udalo nam sie zlowic dwa spore okonie, ktore Tommy przyrzadzil na grilu. Byly przepyszne, choc za duzo do podzialu nie bylo, biorac pod uwage, ze dziewczyny kochaja okonie.



I znow kapiel, tym razem w towarzystwie nowo poznanych kolezanek. Tata Tommy urzadza pokazy skokow do wody, dziewczynki nie chca byc gorsze.


A gdzie Tommy?

Julka z Liv ubrane w kamizelki plywaja pomiedzy zaglowkami, czujac sie bardzo dorosle!
Piatkowy poranek, albo kto woli dopoludnie. W nocy byla burza,a teraz leje ale wcale sie nieochlodzilo. Jemy sniadanko i rozkoszujemy sie odglosami deszczu.

Bianca nie jest smutna, nie wiem czemu tak wyszlo na zdjeciu.

Na Nabben nawet deszcz nie jest straszny.Na wyspie znajduje sie kilka domkow. W jednym z nich spedzilismy piatkowe przedpoludnie. Sa gry, ksiazki, malowanki, stol do pin-ponga. Kominek przy ktorym suszylismy mokre recznki i stroje kapielowe. Przygotowalismy tam rowniez posilek. Dziewczyny rozkoszowaly sie ostatnimi chwilami z nowo poznanymi kolezankami, ktore za chwiel mialy pozeglowac ze swoim tata do portu w Karlstadzie.Ostatnie pozegnalne zdjecie i mali zeglarze odplywaja.

A my ruszamy do sauny. Na wyspie pozostaly trzy zaglowki. Spokoj, cisza, wykorzystujemy te chwile ile sie da, wiemy za za kilka godzin zacznie sie ruch, zaczna przyplywac milosnicy Nabben aby spedzic tutaj weekend. Zamieszczam zdjecie, ktore Tommy sam nazwal "nos w 3D" :)
Czysciutkie dzieci bawia sie na pomoscie przy saunie.
Dzisiejsze dopoludnie. Znow rybki, tym razem lapane dla sportu na pomoscie. Przetrzymywane na uwiezi we wiaderkach i wypuszczane po chwili do jeziora. Male leszcze, ktore w tutejszej kulturze uznawane sa za ryby niejadalne.

Z wielkim zalem opuszczamy ukochana wyspe. Julka placze rzewnymi lzami, wczoraj wieczorem nawiazala nowe znajomosci, prawie sila musimy zmusic ja do wejscia na poklad. Nam tez smutno, ale czas wracac. Tommy musi przygotowac sie do poniedzialkowego wyjazdu do Angli. Moze za tydzien wrocimy?





Wiatry nam sprzyjaja, przed samym portem takie cacko kreci nam sie nad glowami, aby wyladowac w pieknym stylku kilkanscie metrow przed nami.
Naladowalismy nasze baterie wpolnym wyjazdem, na nastepna dluzsza wyprawe czekac musimy do drugiej polowy sierpnia. Teraz czakaja na mnie sterty prania:) a w lesie na wieczornym spacerze z psem nazbieralam dorodnych kurek, czyli wiecie co bede robila w przerwach sprzatania.

2 komentarze:

  1. "Co ci przypomina,co ci przypomina widok znajomy ten?"

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna relacja! Czekam na kolejne. USciski. Polonijna mama

    OdpowiedzUsuń