Niedzielny poranek. Z milosci do moich corek jade zobaczyc jak sobie radza na lodowisku. Julka pod okiem trenerow, Bianca pod czujnym okiem taty.
Po lyzwach sasiedzi zaprosli nas na ognisko i kielbaski z kija, kawa jak zwykle smakowala wysmienicie!
Wczorajsze dopoludnie. Wiosne czuc w powietrzu. Choc zdaje sobie sprawe, ze do wiosny jeszcze daleko otwieram drzwi i pozwalam psu wygrzewac sie na sloncu.
Dzisiejsze popoludnie. Wczoraj wieczorem u dziadkow Julka zle sie poczula, przyszedl na nas czas. Jelitowki bardzo nie lubimy. Julia bardzo narzeka na bol brzuszka, do tego byla bardzo smutna gdyz nie mogla jechac dzis na szkolke narciarska. Lzy lecialy ciurkiem. Za oknem caly swiat chyba placze nad Julka bo deszcze leje okropnie, boje sie ze do jutra piekny sztuczny snieg na naszej gorce pozostanie tylko wspomnieniem. Szkoda, na szczescie pocieszamy sie mysla o zblizajacym sie wyjezdzie na polnoc.
Filmy z niedzieli na lodowisku:
Farah wygrzewajaca się na słońcu pierwszą oznaką wiosny. Julka świetnie sobie radzi na łyżwach, Bianki początki też rokujące. Nie ma już pingwinków?
OdpowiedzUsuńPingwinki sa w Marieberskogen!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńŻyczę Juli szybkiego powrotu do zdrowia bo zaraz weekend i trzeba ćwiczyć formę.
OdpowiedzUsuńZawsze macie duzo zajec na dworze i w ogole ruchu. Podziwiam was.
OdpowiedzUsuńPolonijna mama
Staramy sie.Wszyscy lubimy "byc w ruchu".Pozdrawiam.
Usuń