Aklimatyzujemy sie do codziennosci. Dzien przebiegl bardzo pracowicie, probowlam dojsc do ladu z walizami, tonami brudnych ubran, i tysiacem roznych rzeczy, ktorym trzeba odnalesc miejsce w szyku. Tommy zajal sie na zewnatrz. Sroki zbudowaly sobie ogromne gniazdo na naszej jabloni przed domem, ktore trzeba bylo zlikwidowac, choinki wokol domu w dalszym ciagu obwieszone byly lampkami- ze wzgledu na ogrom sniegu nie bylismy w stanie tego zdjac wczesniej. Nie wspominjaca o ulicy, ktora wygladala paskudnie- stare liscie, gruz.Do tego Matiz znow sie " zachamowal" od razu Tomek zmienil opony na letnie. Oraz posprzatal Zafire. Oj, bylo co dzis robic. Jeszcze pare dni zajmie nam nadrobienie zaleglosci zwiazanych z porzadkami wiosennymi.
A teraz pare zdjec z dnia dzisiejszego oraz naszej 1000 kilometrowej przejazdzki przez Szwecje.
Bianeczce tez sie podoba trampolina.
Proby namowienia Bianci na samodzielny spacerek spelzly na niczym. Nozki odmawiaja jeszcze posluszenstwa. Raczkowanie rowniez nie bylo popllarne ze wzgledu na kamyczki wrzynajace sie w raczki:)
Tommy zmontowal trampoline. Oddal sie na tymczasowy odpoczynek:)
W koncu moge skakac!!!!!!!!!!!!!!!!
Tato!!!Pospiesz sie, ja chce skakac!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz