niedziela, 12 kwietnia 2009

Niedziela wielkanocna.

Tegoroczna niedziela wielkanocna niewiele miala wspolnego z tradycyjna polska Wielkanoca. Raniutko pogratulowalismy Bianeczce z okazji pierwszych urodzin, zjedlismy szybkie sniadanie, zapakowalismy sie w samochod z Tommym i Julia i udalismy sie na stok narciarski. Bylo niesamowicie. Okolo 1o stopni plus na dole i okolo 2 na szczytach. Osobiscie jezdzilam w bluzie polarowej. Warunki byly dosc dobre, aczkolwiek temperatura powodowala, ze snieg stawal sie coraz cie ciezszy. Nie bylo wiec mowy o zawrotnych predkosciach i nalezalo uwazac szczegolnie na wezszych partiach gorskich.
Nasza Julia jesli chodzi o narty jest po prostu niesamowita. Nigdy jej dosc. My padalismy ze zmeczenia, nogi drzaly, oczy bolaly od slonca a nasza corka...wiecej, wiecej, wiecej. Zjazdy byly otwarte do godziny 16.00. Julka nie popuscila nam ani minuty, o godz 15.55 pojechalysmy ostatnim orczykiem. Schodzilismy z gor jako jedni z ostatnich. Zalapalismy sie ponadto na EfterSki, gdzie spiewal jakis norweski trubadur, dla szerokiej norweskiej publicznisci.Kolo 18 zjechalismy do stugi. Gdzie czekal pyszny obiadek tesciowej , a potem torcik bianeczkowy.
Teraz dziewczynki plus Tommy, ktory poszedl je usypiac a zasnal sam , spia jak aniolki. Na mnie tez juz czas. Dzien byl bardzo fizycznie wyczerpujacy. Na podsumowanie pare zdjec z dzisiejszego dnia.























1 komentarz:

  1. Bianka jak wydooślała z okazji roczku. przykro ale moj wczrajszy komentarz nie zapisal sie i to mnie denerwuje.Zapewniam ze czytam wszystkie i zawsze pisze.

    OdpowiedzUsuń