środa, 2 grudnia 2009
Zakrecona.
Przyszly mrozy. Calkiem niespodziewanie. Jeszcze przedwczoraj lal deszcz, a od wczoraj mamy temperatury w granicach -10.( zdjecia robilam na porannym spacerze) Od dwoch dni nie moge otworzyc tylniej klapy w samochodzie. Farunia zamiast w siedziec w klatce, wyladowala w samochodzie. Wczoraj pojechala ze mna odwiezc dziewczynki do przedszkola. Wychodzac z budynku moim oczom ukazala sie Farah siedzaca na moim fotelu z lapami na kierownicy:) Dzis gdy pojechalismy je odebrac, wcisnela sie na tylnia kanape pomiedzy fotelikami dziewczyn. Tapicerka w aucie wyglada okropnie, wszedzie biale wlosy naszego siersciucha!Brrr.
Przed chwila bylam zajrzec do garazu, gdzie Tommy podlaczyl farelke skierowana na klape. Zadzialalo! Wiecej zadnych psiakow w samochodzie.
Nie wiedziec czemu wszystko mi sie dzis pokrecilo. Ubzduralam sobie, ze dzis Julka ma zakonczenie kolka muzycznego. Mieli spiewac oraz mial sie odbyc poczestunek. Wyszykowalysmy sie przed 17. Julka ubrala sie w swoja swiateczna sukienke ( nawet ja wyprasowalam!!! Co wiecie ze nie zdarza mie sie zbyt czesto:) Bianca tez zostala odstrojona w kiecke. I pojechalismy do Grumsu. Podjezdzam pod kosciol a tam cisza, spokoj, tylko pare samochodow zaparkowanych. W tym samym momencie podjechal Tommy. Rozgladamy sie. Mowie: "Jakos tu pusto, na pewno to dzis?" " A nie mialo byc dziewiatego?"- pyta rezolutnie moj maz. " A to dzis nie dziewiaty?"- pytam zdziwiona. Nie! Dzis nie dziewiaty. Drugi. Zakonczenie kolka, i owszem w srode, ale za tydzien!Julia byla niepocieszona. Lzy laly sie strumieniami. Bianca rowniez probowala troche wylac, ale nieudolnie. W zamian pojechalismy na zakupy, ktore mielismy zrobic jutro. Zaprosilismy Anie z rodzicami na sushi i musialam pare rzeczy dokupic. Zobaczymy jak wyjdzie.
Jutro Sven idzie do szpitala na "ustawienie" serca. W brzuchu mnie sciska. Bedzie dobrze. Trzymaj sie dziadek, dzielnie! Kochamy Cie...bardzo mocno!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz