To piekne zdjecie, zrobilam Biance w MityCity gdzie jedlismy obiad. Pare minut pozniej przyszlo nam przezyc najgorsze 3 minuty zycia. Bianca w ulamku sekudy zniknela! Pomagalam Julce zapiac bluze, i odwrocilam wzrok z Bianci, ktora stala jakies 5 metrow od nas. Gdy podnioslam wzrok,miejsce w ktorym stala Bianca bylo puste! Spanikowani zaczelismy biegac w poplochu szukajac malej, Tommy znalazl ja stojaca jakies 30 metrow od miejsca z ktorego zniknela. Spokojnie stala i przygladala sie bawiacym dzieciom. A ja i babcia Ina bylysmy na granicy zawalu serca.
A to juz dzisiejszy wieczor. Po moim powrocie z pracy (skonczylam o 19.30) zawiesilismy kalendarze adventowe u dzieci:)Od jutra zaczynamy wielkie odliczanie!
kalendarz jest cudny, widze Julka dumna jak paw, ale jej zazdroszcze;-)
OdpowiedzUsuńJa je podziwiam,ze moga jeść i spać pod prezentami.
OdpowiedzUsuńLekcja cierpliwosci i dyscypliny. To moze dlatego "svensony" tak pokornie czekaja zawsze na "swoja kolejke". Wychowani przeciez na kalendarzach adwentowych.Pozdrowionka
OdpowiedzUsuń