Podrozuje dzis od samego rana. Myslami. Biore udzial w dwoch podrozach rownoczesnie.
W pierwszej podrozuje myslami z Juleczka, ktora z dziadkami wybrala sie w coroczna wyprawe do babciowego raju na kole podbiegunowym. Maja do przejachania 1000 kilometrow. W tej chwili zostalo im okolo 100 kilometrow do celu. Julka trzyma sie dzielnie, choc sama przyznaje ze zmeczenie zaczyna jej doskwierac.
Druga podroz, w ktorej uczestnicze to prawdziwa podroz zycia. Dziesiec razy dluza niz do letniego domku tesciow. 10 000 kilometrow. Dzis o 6.30 naszego czasu Madelen z Andreasem wsiedli w Oslo do samolotu lecacego do Paryza, cztery godziny pozniej wsiedli do samolotu lecacego do Bogoty. Siedza w nim w dalszym ciagu. Za okolo 2 godziny laduja, aby przesiasc sie do samolotu lecacego do Cali. Jak to ujela sama Madelen w piatek o godzinie 9.00 tamtejszego czasu (16.00 naszego) w koncu zostana rodzina.
Teraz zostalo mi tylko wyczekiwac wiadomosci z obydu podrozy.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń