Tommy z samego rana pojechal na polowanie, obiecal wrocic przed poludniem, ale przeciagnelo sie o kilka godzin wiecej. Tym razem wrocil bez zwierza, za to Stefan upolowal duza sarne.
My zas do poludnia zrobilysmy swiateczna sesje fotograficzna. Zdjecia super! Teraz mam duzy problem, ktore wykorzystac na kartke swiateczna. Jak juz sie zdecyduje to podziele sie reszta. Caly dzien Julka byla przebrana za Mikolajke, a Bianca za pierniczka.
Wieczorem przyszedl czas na coroczna produkcje cukierkow swietecznych. Rozowe pierniki tak nam sie spodobaly, ze mysla przewodnia cukierkow stal sie rowniez rozowy kolor. Najpierw byly marcepanowe z bakaliami, nastepnie daktyle i orzechy wloskie w czekoladzie i lukrze, Tommy w tym czasie zajal sie tofi cytrynowo- czekoladowym. Ja czekolada lodowa z chilli i limonka. Dziewczynki dekorowaly. Na jutro jescze zostalo nam klasyczne tofi. Nie martwcie sie wszystkich cukierkow i piernikow nie mamy zamiaru zjesc sami. Bedziemy nimi obdarowywac znajomych oraz nauczycieli Julki i Bianci.
O Matko Boska! cudo! Jaka szkoda, ze nie mozemy posmakowac!!! Calusy. Polonijna mama
OdpowiedzUsuńJuz leci mi slinka....
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia!
Podoba mi się, że to taka rodzinna akcja u Was :)))
OdpowiedzUsuńProszę mi zostawić czekoladowe z chilli
OdpowiedzUsuń