Dzis wszystko bylo szybko. Rano pobudka,szykowanie do przedszkola,zakupy,wizyta Renaty, i znow przedszkole. Dzis byl dzien otwarty. Pomiedzy godzina 14.00 a 17.00 Juli grupa zapraszala rodzicow na vafle oraz kawe. Zjawilo sie nas calkiem sporo. Przedszkolanki serwowaly wafle z dzemem truskawkowym,malinami i bita smietana. Na doroslych czekala kawa i herbata, na dzieci mleko albo woda. Bianca byla w niebo wzieta, wcale sie mna nie przejmowala, poraczkowala od razu do dzieci, znaazla sobie lalke,ktora ciagala po calej sali, zainteresowala sie tez ukochanym lego, po kwadransie spedzonym na samodzielnej zabawie,poczlapala za dziecmi, ktore okupowaly slizgawke, Bianca zarzadala natychmiastowej pomocy od starszej siostry, zaczelo sie zjezdzanie we dwojke. Smiechu bylo co nie miara. Julka promieniala ze szczescia, a Binca zasmiewala sie glosno.
Integrowalysmy sie godzinke,potem pojechalysmy do miejscowej bibloteki przedluzyc Juli "Piotrusia Pana" ktorego "meczymy" od miesiaca:)
Wieczorem bylismy z Tommym na kryzysowym zebraniu rodzicow zwiazanych z grypa zaladkowa. Uzgodnilismy ze dzieci MUSZA pozostawac w domach 72 godziny od ustapienia ostatnich symptomow, oraz ze rodzenstwo dzieci chorych ma rowniez zostac w domu do czasu wyzdrowienia siostry/brata. Zobaczymy, moze w ten sposob pozbedziemy sie swinstwa ze srodowiska przedszkolnego.
Tyle na dzis. Teraz projekcja Lost:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz