czwartek, 29 lipca 2010

W czasie deszczu- dzieci bawia sie w domu.

Padalo dzis caly dzien. Nie jakis tam maly deszczyk, ale ulewa trwajaca calusienki dzien. Nie pamietam kiedy ostatni raz przesiedzielismy tyle czasu w domu. Tyle, ze bylismy na spacerze z psem, pojechalysmy do sklepu po jedzonko na obiad oraz odwiedzilysmy sklep z zabawkami. Dziewczynki dostaly od babci Iny przed wyjazdem po "prawdziwym" ( bo papierowym) pieniazku i dzis nadszedl dzien ich wydania. Ja ze swojej strony obiecalam Juli kupic rozowy spray do wlosow a Biance modeline. Dziewczynki buszowaly po polkach sklepowych, ogladaly, wzdychaly, gdy krecilam glowa, ze za drogie zabawki wybieraja, odkladaly,przebieraly a na koncu po koniku wybraly! Bianca kupila "Lilla Gubbe"- konika Pippi Lånstrump, Julia zas konika z jakiejs nowej serii, ktorego widziala na reklamie w polskiej telewizji:) Zadowolone wrocily do domu.
A w domu mielismy od rana domowe przedszkole. Najpierw Alva z Olofem, po poludniu zas odebralam Elle z przedszkola. W zawiazku, ze dzieci w grupie bawia sie o wiele lepiej, mialam duzo czasu na zajecie sie aparatem. Zobaczcie jak dzieciaki spedzily dzisiejszy dzien.













3 komentarze:

  1. Widzę,że Olof nie załapał sie na farbowanie, róż rzeczywiście bardzo twarzowy. Bianca jakby bardziej chętna do fotograficznej współpracy albo wzięłaś ją z zaskoczenia. Bardzo podoba mi sie Julii gitara (również bardzo twarzowa), mam nadz, że nauczy Ciocie grać kiedys coś więcej niż Rotę;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A czy Ty przypadkiem nie masz urlopu????
    Caluski!

    OdpowiedzUsuń
  3. To było prawdziwe Domowe Przedszkole.Alva to już podlotek.

    OdpowiedzUsuń