Czesto zapominamy, ze milych wrazen nie trzeba szukac daleko. Tak bylo dzis u nas. Prawie nie ruszajac sie z domu spedzilismy bardzo milo i rodzinnie czas.Do poludnia wybralismy sie na pobliskie boisko, na ktorym corocznie w ostatni weekend lipca odbywa sie miedzynarodowa wystawa psow rasowych. Julka postanowila pojechac tam rowerem, Bianca tez bardzo chciala ale w zwiazku, ze droga powrotna do domu jest pod gorke, udalo mi sie ja namowic na wozek.(od kilku miesiecy stoi nieuzywany) Na wystawie Julka od razu znalazla sobie kolezanke, razem biegaly od namiotu do namiotu podziwiajac i zachwycajac sie roznymi rasami. Najwieksze wrazenie na dziewczynkach robia male pieski, typu York czy Chihuahua. Pieski, ktore mi kojarza sie bardziej z zabawka na baterie niz zywym zwierzeciem. Biedne zwierzaki.W oczekiwaniu na swoj wystep siedza w klatkach albo na stolach fryzjerskich pozaklejane plastrami, co by im sie fryzurki nie popsuly ( tak mi sie wydaje, ze po to maja te plastry) No, ale co kto lubi. Zapewne znajda sie tacy, ktorzy uwazaja, ze psy to lubia. Zdjecie zas najpiekniejszego psa dzisiejszej wystawy znajdziecie ponizej.
Wieczorkiem zas wybralismy sie na mini-golfa. Oprocz Tomka wszystkie jestesmy beznadziejne ale zabawa byla przednia:)
Ja za kazdym razem jak widze takiego malego szczuro-psa to sie zastanawiam, co w glowie czlowiek musi miec, zeby mu sie te karykatury podobaly...
OdpowiedzUsuń