No i sie zaczelo. Planowo mialam pracowac miedzy 15.00 a 21.30. Kolo poludnia odebralam telefon z pracy z zapytaniem czy w kryzysowej sytuacji zostalabym na nocke, czyli do 8 rano. Zgodzilam sie. Pierwsza nocka po poltorarocznej przerwie.Kolo 14 wiedzialam juz, ze bede ja pracowac. Po przyjsciu do pracy okazalo sie, ze jeszcze jedna osoba, ktora miala jutro pracowac jest rowniez chora. Obdzwonilismy wszystkich mozliwych pracownikow, nikt nie mogl jutro przyjsc na 8 rano. Po setnych kombinacjach wyszlo, ze najwczesniej moge skonczyc jutro w poludnie.Wiec jestem. Bedzie to drogo kosztowac karlstadzka gmine!
Mam nadzieje, ze nocka minie spokojnie. Aczkolwiek spokoj nocny skonczyl sie pare miesiecy temu, jedna z naszych podopiecznych znajduje sie w fazie ladnie powiedziawszy nie najlepszej. Pobudki ponoc zdarzaja sie juz kolo 2 w nocy.I moga trwac do kolo 5 rano. Lepiej wiec zmykam pod prysznic i sprobuje skorzystac choc przez chwile z super wygodnego lozka jakie mamy w pracy!. Zyczcie mi spokojnej nocki, nieprzerwanej do 6 rano!Dobranoc.
Pewnie odsypiasz właśnie ten maraton w pracy, mam nadzieję, że miałaś spokój i że udało Ci się choć odrobinę oko zmrużyć ... :-)) a ciekawe ilu z tych obdzwonionych pracowaników naprawdę nie mogło do pracy przyjść, a ilu nie chciało .. znam to i wiem, że pewnie większość, jeśli nie wszyscy zwyczajnie nie chcieli ... ech ...
OdpowiedzUsuńBardzo mi cie zal pamietam jak to bywalo male dziecko i praca. Pisze male w liczbie pojedynczej o ty bylas duze dziecko do pomocy.
OdpowiedzUsuń