sobota, 21 sierpnia 2010

Dzien Vålbergu

Dzis nasze misteczko obchodzilo swoj dzien. Na kilka godzin nudne centrum zamienilo sie w kolorowy jarmark. Mozna bylo pojezdzic na koniach ( oczywiscie Julka z Bianca te atrakcje zaliczyly jako pierwsza, ja nie dalam sie namowic)zjesc tradycyjnego hot-doga czy lody, popic domowa lemoniada, kupic cukierki recznie robione. Na licznych stoiskach swoje produkty sprzedawali i reklamowali okoliczni mieszkancy. Ubrania,wyroby ceramiczne, bizuteria, dzemy, wedliny itd. Tradycyjnie mnostwo bylo rowniez staroci,oj bylo w czym przebiarac, od guzikow poczawszy na nozach skonczywszy. Mozna bylo obejrzec samochody miejscowej starzy pozarnej, jak rowniez samochod wyscigowy. Atrakcja bylo takze malowanie twarzy. Ostatni raz Bianca bardzo sceptycznie podeszla do malowania twarzy, zazyczyla sobie wowczas malego kwiatka na policzku, dzis poszla na calosc:) Prosto z jarmarku pojechalismy do centrum handlowego na zakupy, Bianca wzbudzala tam ogolna sensacje. Tym razem nie jestem autorka zdjec, gdyz zapomnilam aparatu. Zdjecia robil Tommy telefonem.


Jutro zapowiada sie ciekawy dzien. Tommy zaczyna go juz o 4 rano, wybiaraja sie ze Stefanem na polowanie. Na 11 zas wybieramy sie do kosciola, gdzie Alvie oficjalnie ( wszystkim dzieciom, ktore rozpoczynaja drugi rok nauki) zostanie wreczona biblia.

3 komentarze:

  1. Moja Droga,
    polowanie?
    Na co to bedzie?
    Z jakiej broni?
    Sciskamy mocno. Polonijna mama

    OdpowiedzUsuń
  2. NA grube zwierze, z broni palnej!Ale nic nie upolowali, sarniny nie bedzie na kolacje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwie się,że Bianca wzbudzała sensacje malunek jest perfekcyjny.

    OdpowiedzUsuń